Dwa Listhy ná

Polski ięzyk własnie

wyłożone

*

Ieden Aloizego Lipomaná Wenetá

Biskupa Werońskiego, od Papieżá

oycá Rzimskiego w Polsscze Posłá

będącego, ku iasnie wielmożnemu Kxiążęćiu
á Pánu Mikołájowi Rádziwiłowi,

Wojewodźie Wileńskiemu etc.

*

A drugi tegoż to iasnie Wielmożnego

Páná, do tego Biskupá á do tego

Papieskiego poslá, z ktorych sie snádnie

każdy Krześcijański człowiek spráwić

może, iako sie slussnie w

swoiey poczćiwey powinnosci

záchować ma.

2. Thesa. 2. Cap.

Obiáwi sie on zlosciwy, ktorego

Pan Iezus zábye duchem

vst swych, á zepsuie go

oswiecenim przyscia

swoiego.

 

 

Zacnie urodzonemu panu Stanisławowi Szafrańcowi z Pieskowej Skały

dobry towarzysz życzliwość swą i z pozdrowieniem oznajmuje.

 

 

            Iż cię być znam człowieka z łaski Bożej poczciwemi dary obdarzonego, a iż to wszytko, co powinności twojej i ślacheckiej i krześcijańskiej należy, zawżdy na dobrej pieczy masz; a iż w łacińskim języku snadź prawego bespieczeństwa nie masz, jedno iż wiem, że się o tym pilnie starasz, abyś wiedział, tak jak to każdemu należy, o własnej powinności swej krześcijańskiej: posyłam ci ty dwa listy, na polski język właśnie przełożone: jeden Lipomanów, posła w Polszcze papieskiego, a drugi onego poczciwego a krześcijańskiego książęcia, pana Mikołaja Radziwiłła, wojewody wileńskiego, z których snadnie a krótce zrozumieć możesz i rozeznasz między  niepotrzebnymi poswarkami a różnościami ludzkiemi, których po ty czasy dosyć słychamy, co jest w naszej świętej ku prawdzie podobniejszego, a co ku omylnemu wymysłowi ludzkiemu. A snadź się to potym tylko Tobie, ale i komu inemu snadnie przygodzić może. Gdyż na nas Pan głośno woła, abychmy się pytali o prawdzie Jego, gdyż też On żadnych inych owieczek znać nie chce, jedno ty, które słuchają głosu Jego. To tedy przeczedszy, i komu inemu na potym użyczyć możesz. A mnie, jako życzliwego towarzysza swego, z zwykłej miłości krześcijańskiej nie opuszczaj.


 

Jaśnie Wielmożne Książę, Panie a Panie moj miłościwy !

 

            Dobrze zacny pan Adam Konarski, sekretarz królewski, przez listy swoje, dnia piętnastego miesiąca dzisiejszego z Wilna wydane, szeroce mię imieniem W.W. pozdrowić raczył, pewnem mię świadectwem iściąc o łasce i o miłości wielkiej ku mnie W.W. A aczkolwiek przedtym rozlicznemi obyczajmi W.J.W. wielem był powinien, ale, gdyż mi to jeszcze przypadło ku inemu wielkiemu zachowaniu W.J.W., iż w niebytności mojej, tak dobrowolnie, a przez społecznego przyjaciela, łaskawie mię nawiedzać raczysz: nielza, jedno wielkim obowiązkiem W.M. się być powinowatym zawżdy wyznać muszę. A z tego przywiedzienia tej chuci Twojej, Najaśniejsze Księżę, nielza jednożem Ci też przez pisanie swoje to oznajmić musił, co mi się zdało być godne ku wiadomości J.W.T. Abowiemby mi się nie zdało, abych i dobrego krześcijanina i wdzięcznego przyjaciela powinność prawie wypełnił, jeślibych tego W.M., co mi się zda za słuszne, oznajmić zamieszkał. To aby w dobry obyczaj ode mnie przyjęto było, barzo proszę. Abowiem, Oświecone Książę, jeszcze naonczas, gdym był w Auszpurku, w rakuskich ziemiach, na Najaśniejszego Króla Rzymskiego dworze, a jeszcze ktemu sejmowych czasów, słyszałem niektóre rzeczy o Jasnej Wielmożności Twojej, które się mnie prawie podobały, a to w tem, iżbyś W.M. od prawej wiary krześcijańskiej odstąpić miał, a z temi nowemi heretyki ręce swoje krześcijańskie prawie złączyć miał. Czego mi ten pewny znak powiedali, iż, gdyż W.M. od tego umysłu swego odsąpić nie chciał, tedy Najaśniejszy Rzymski Król jawnie się W.M. w tem znać dał, iże tego wdzięcznie nie przyjmował, a w piątki i w soboty potraw zapowiedzianych jadać zakazał, wiedząc to być przeciwko Matki świętej, Cerkwie krześcijańskiej, zakazaniu i postanowieniu. A tom, tam będąc, właśnie słyszał.



            Potem, gdym tu przyjechał do tego Najaśniejszego Króla Polskiego, a iżem z W.J. spólne rozmowy miał, znając przy W.M. i taką stateczność obyczajów i taką świątobliwą pożądliwość i taką stateczność (co jaśnie wyznać muszę): wszytko ono postronne mniemanie prętko ode mnie odstępić musiało, a zawżdym u siebie być pokładał człowieka na wszem wybornego a prawie wiernie krześcijańskiego Jego Miłość Pana Wojewodę Wileńskiego. Ale potem, gdym przyjechał do Warszawy, to wszytko, com w Auszpurku słyszał, a ktemu jeszcze daleko grubsze i sprośniejsze rzeczy, a nie od podłych stanów, ale od wielkich senatów a od pewnych a poważnych świadków, a z taką żałością umysłu mojego, jaka snadź nigdy taka na mię nie przychodziła. Abowiem jako to być mogło, abych był z tego żałości nie miał mieć, gdyż nie tylko, abych Cię życzliwie sobie uważać miał, alem z serca prawie i umiłował i zacnie u siebie i uczcił i uważał.

 

 

            Abowiem mi powiedziano, iż Wojewoda Wileński jest herst naprzedniejszy, a prawie jako wódz wszytkich heretyków w tem królestwie sławnem; a do Niego, jako do prawego obrońce, wszytkiem tym tego złego zarażenia ludziom a wymyślaczom jest mocna ucieczka; też iż doma i wszędy po dzierżawach swoich, gdziekolwiek Jego zwierzchność jest, tedy ten Wojewoda Wileński ołtarz zawżdy świętokradzki stawia, miasto ołtarza miłosierdzia, a stolicę zarażoną, miasto stolice prawdziwej zawżdy też stawia i podnosi; też używanie Świętości Testamentu Pańskiego pod obiema osobami nie tylko aby sam pochwalał, ale i w dom swój napierwej wniósł i postanowił; też że chowa a prawie pieści ty około siebie, którzy ty nowe bluźnierstwa rozsiewają; kaznodziejom fałesznem dopuszcza, aby Kościół Boży niszczyli a podwracali; książki od tych odszczepieńców nie tylko, aby sam czytać miał, ale i inszym rozdawa i stara się, aby je i drukowano; Naświętszą Śwątość Ciała Bożego bałwochwalstwem nazywa. I powiedali mi tej nieomylnej prawdy znaki, iż, gdy W.T. jesteś przy Jego K.M. w kościele, gdy podnoszą chwalebną Świątość Ciała i Kielicha Pańskiego, nigdy tam nie poglądasz, ale owszem abo, się rzkomo zamyśliwszy, twarz spuścisz, abo sobie zamyślasz jakie potrzebnie listy, skąd inąd posłane, przeczytać. Też powiedają, iże o zwierzchności Kościoła rzymskiego nad ine wszytki Kościoły W.M. nic nie dzierżysz, ani Ojca świętego papieża za prawego namiastka Krystusowego raczysz mieć. Też powiedają, iż obchodów świętych za ludzi umarłe W.M. sobie nic nie ważysz. Powiedają też, iż czyścu żadnego duszam nie masz, jedno samę Krew iże za to masz Pana Krystusowę; kapłani aby byli żonaci, tak też o tem rozumiejąc; śpiewania i obchody ine kościelne aby były własnem językiem śpiewane. A nakoniec tak wiele i tak wielkich rzeczy napowiedziano, których takich ani też sam Luter ze wszytkimi pod niebem błądzącemi krainami niemieckimi wynaleźć nigdy ani wymyślić nie mogli; to też ktemu dokładając, iż J.W. pocichu przechowywasz ty wszytki przy sobie takowych spraw wszeteczne nikczemniki, a cokolwiek ku ćci a ku chwale wiary świętej przez tego K.M. bywa postanowiono, społu z niemi wymysłem a chytremi rostropnościami to niszczysz, a przez tajemne posły ku temu to, komu to rozumieć należy, oznajmować raczysz, a iżeby na tym nie przestawali, a owszem się temu sprzeciwili, pilnie się o tym starasz; a iż ktemu i do Genewy i do Bazylee posła pewnego a ślachcica z domu swego posłać-eś raczył, któryby Kalwina, Łaskiego, Lizmanina, ony jawne heretyki, tu przyzwał i tyle, ileby mógł, tych złościwych a zakażonych mistrzów z robaczywemi uszyma tu namówił i przyprowadził, którzyby przeciwko krześcijańskiej nauce tak szemrali, jakoby ten święty stolec apostolski stolcem i królestwem antykrystowym (tak jako i W.T. jako mnie powiedają snadź mianować) przezwali i do gruntu wykorzenili. A nakoniec, cożkolwiek odszczepieństwa, złościwości i niewiary w tem królestwie polskim się dzieje i co się ich nieszczęsnych czasów okazało: to wszytko temu to sławnemu Wojewodzie Wileńskiemu za rzecz nawdzięczniejszą być powiedają.

 

 

            A tak ty rzeczy, gdym zrozumiał tak, Sławny Panie, żałościwie, tak jako mnie natenczas należało, byłem w tej rzeczy wzruszon a ubolałem na myśli swej, iżem o tem, będąc w Wilnie, tak nie rozumiał; abowiembych się był o tem pilnie starał, znając Twoję ku sobie powinność, abych był w takich rzeczach z W.W. osobne a właściwe rozmowy miał; i byłbych był iście tej wiary, za miłosierdziem Pańskim a za oną nieomylną mocą prawdy, iżbych był tak długo W.M. napominać nie przestał, ażbyś był zasię ku stronie Kościoła świętego, jeślibyś był w czym od niego odstąpił, snadnie przystał, a to niczym inszym, jedno z Pisma świętego prawemi dowody i świętemi kancylijskimi dekrety a starych świątobliwych Ojców jednostajnem zezwoleniem i postanowieniem wszytkiego Kościoła krześcijańskiego starem zwyczajem i zachowaniem. To iż się tak nie stało, tym owszem więtszem udręczeniem jestem uciążon, iż to, co słyszę o tak zacnym Panie, a zwłaszcza którego barzo miłuję, iż tą szpetną makułą, która już nigdy słusznie stara być może, dostojeństwo Jego tak szpetnie pokropiono być musi. A tak, jeśliże to jest prawda, Oświecony Panie, to, co o Twej zacności tak powiedają, są to złe rzeczy, a jeszcze gorzej niźli złe rzeczy, których jeśliże rychło nie przestaniesz, srodze się tego lękam, abyś i na duszy i ciele i nad tym Twem jasnem domem upadku marnego nie popadł. Abowiem wierz mi, iż Bóg takich rzeczy nigdy długo bez pomsty nie zaniecha, a nie tylko na przyszłym wieku, gdzie już będzie wieczne zatracenie, ale jeszcze i na tym dzisiejszym. O czymbych Ci wiele przykładów mógł na plac przytoczyć, a snadź więcej, niż (jako ono powiedają) włos na głowie.

 

 

            Jeśliżeby też to prawda nie była, jakoż mię miłość ta ktemu, którą ku Tobie mam, tak rozumieć przynuka, tedy się staraj pilnie, proszę, aby o tej Twej zacności tak dziwne a tak straszliwe rzeczy roznoszone nie były. Ku czemu inaczej W.M. przydź nie możesz, chyba iżbyś się zasię tak wiele o to przyczynił, aby ty fałszywe a pielgrzymskie nauki były wytracone, jakoś się starał, aby były rozszerzone. Abowiem, gdyż tak to pewnie wiem o W.M., iż się nic W.M. Pismem nie pętasz, tedy też słusznie nie masz się w tej rzeczy za mistrza wynosić, ale owszem też zasię będąc tak poważnym człowiekiem, jako lekkiej plewie przysłusze, toże nie dać się leda omylnemu wiatru wznosić. Abowiem, jeśli jedno z takimi ludźmi, o których to tak rozumiesz, tylko sam Krystus jest: tedy fałszywy jest on głos Boga Ojca, który to Synowi obiecał, iż Mu miał dać ponieść wszytki granice ziemie; fałszywy też i on głos prorocki, iż miał panować od morza do morza, a od wszytkich wód aż do końca wszytkiego świata; fałszyweby też były ony słowa, iż wszyscy ludzie, któreś sobie sprawił, zejdą się, a będą Cię chwalić przed oblicznością Panie, Twoją, a będą wielbić między sobą imię Twoje; fałeszneby tedy były wszytki rzeczy, jeśliby tak nędzna była osiadłość Jego, iżby ję tylko osięgnęło kęs niemieckiej krainy a królestwa polskiego ty małe ziemiczki. A jeśliby to była prawda, tedy dla równejby był rzeczy Krystus umarł, jeśliby ich tak mało sobie śmiercią swą pozyskał, a pewnieby Duch Święty od tych czasów, od piącinaściaset lat, nigdy nie był w Kościele swym, którego Zbawiciel tu zesłał, aby był z nim aż na wieki, a iżby nas uczył wszytkiej prawdy. Aczkolwiek tu, na ten czas, ty nauki nie są potrzebne i nie należą miejscu temu.

 

 

            A tak, Książę Najaśniejsze, to pisanie swoje krótce ku Tobie zamykam dwu poważnych mężów powieściami: jednego Atanazjusa, biskupa aleksandryńskiego, który był wielki słup Kościoła krześcijańskiego, a zwłaszcza przeciwko Ariuszowi, który tak powiedział, iż tać to jest wiara, którą Krystus nieomylnie zwolennikom podał, a od apostołów aż do nas przyszła, i nie możem jej ni w czym odmienić, a owszem przystoi to nam, abyśmy jej tak, jako jest nam z początku dana, wiernie ostrzegali; drugą powieścią – Jeronima świętego, przeciwko lucyferjanom, tak mówiącego: iż krótką ja tobie a prawie otworzystą umysłu mego sentencją oznajmuję, iż żaden w żadnym inym Kościele przemieszkawać nie ma, jedno w tem, który jest od apostołów fundowany, a trwa aż do dzisiejszych czasów; a tak, gdy usłyszysz o tych, którzy się mianują Krystusowemi, a nie od Pana Jezusa Krystusa, ale od kogo inego a od jakiegożkolwiek przezwiska są, jako są marcianitowie, walentianowie, albo jakożkolwiek inaczej mianowani: wiedz, iż to są nie Kościół Boży, ale antykrystusowa bożnica; abowiem z tego samego snadnie rozeznać może, iż to ci są, których apostoł święty prorokował, ani się w tem niech nie kochają, iże umysłów swych jakiemi pismy podpierać będą, gdyż i diabeł niektóre rzeczy z Pisma przytaczał, gdyż Pismo nie należy na prostym czcieniu, ale na roztropnem wyrozumieniu.

 

 

            A tyć to rzeczy, Oświęcone Książę, które gdy myśl moję barzo uciskały, zamilczeć-em ich żadnym obyczajem nie mógł. A są z taką życzliwością wypisane, jaka iście żadna więtsza wynaleziona być nie może. Albowiem zna to sam Pan Bóg, jako ja sobie W.J.W. w serdecznej prawie pożądliwości zachowywam, znając ty właściwe W.M. cnoty, które się mnie iście na wszem zawżdy podobają. Abowiem co ono o saraceńskim cesarzu, o Saladynie, zdawna powiedano, iż mu na żadnej rzeczy ku wszytkiem cnotam nie schodziło, to jedno tylko, iż nie był krześcijanin: toby też Tobie iście dziś, Nazacniejszy Panie, słusznieby mogła być rzeczono, iżby już w Tobie były wypełnione wszytki cnoty, abyś ku sobie zasię łaskawie przyjął onę starą wiarę, którą teraz prześladujesz, - jeśliż to są rzeczy prawdziwe, które są tak o Tobie rozgłaszane. Co z tej prawej miłości, którą ku Tobie mam, nie tylko, abych to fałszywem być rad widział, ale owszem o to pilnie Pana Boga proszę.

 

 

A zatem miej się na wszem szczęśliwie, Oświeconość Wasza, a mnie sławy swej prawego a życzliwego umiłownika zawżdy być rozumiej.

 

 

Z zamku łowickiego, dnia dwudziestego i pierwszego miesiąca stycznia, roku od Narodzenia Pańskiego 1556.

 

 

 

Allo. Lipoman Biskup Werone.

Niegodny poseł Apostolski.

 

 


 

1