Odpowiedź Jaśnie Wielmożnego Książęcia a Pana
Mikołaja Radziwiłła na takowy list.
Naućciwszy Panie a
Przyjacielu mój miły, zdrowia i krześcijańskiego szczęścia etc.
Iż mi W.M. piszesz, iż
uczciwy pan Adam Konarski, sekretarz królewski, o mojej ku W.M. chuci pisaniem
swojem W.M. znać dawał: o tymem ja iście, mamli rzec prawdę, nie wiedział.
Aczkolwiek w swych rozmowach, któremi się z nim z trefunku niekiedy
przygadzały, wielem rzeczy o Waszej uczciwości i chutliwie i życzliwie mawiał,
a wszakoż, aby to ku wiadomości W.M. przychodzić miało, nie zdało mi się za
rzecz potrzebną; a wszakoż to jego staranie, iżby to był rad wdział, aby mię
był z W.M. chutliwszego uczynił, nie tylko, abych to miał ganić, ale owszem i przyjmuję wdzięcznie i
za to mu bardzo dziękuję. A iż W.M. za tę moję chuć a przychylność taką, jaka
się natenczas okazać mogła, wiele mi i powinien i obowiązan być obiecujesz: nie
rozumiem, czymbych to W.M. zadziałać miał, gdyż to i wszytkiem inem postronnem,
ktokolwiek był zwykł na dwór Jego K.M. przyjeżdzać, też wszytkę chuć i z taką
iście myślą zwykłem był okazować. A równe to jest iście z inszemi moje ku W.M.
zachowanie, gdyż to pospolicie i z starych zwyczajów i z przodków naszych i z
chuci przyrodzonej i z łaski Bożej to nam wszytkiem przypada. A tak i nie zda
mi się, abych i od W.M. jakiej zwłaściwej za tę moję chuć powinności oczekiwać
miał. Dosyć jest mnie na tym, aby tę moję chuć i tę jasną powinność moję W.M.
tylko wdzięcznie u siebie przyjmować raczył. A iż, tę chuć ku mnie okazując, tak
jako W.M. pisać raczysz, z powinności prawej człowieka krześcijańskiego rzeczy
mnie niektóre, jakoby niewiadome, z serca prawie czystego, z takiego, które
mnie i wiele życzy i prawie miłuje, oznajmować raczysz, a za rzecz to potrzebną
być sobie rozumiesz: nie mogę tego inaczej zeznać, jedno, iż mi W.M. nie leda
znaki świętej ku mnie chuci okazować raczysz; a iżby to u mnie wdzięczniejsza
rzecz była, przywodzi mie o tem rozumieć tak i ta W.M. chuć przezroczysta, o
której mi piszesz, a ktemu i ten stan i ten wiek, który, tak jako się okazuje,
nie leda ludzkością jest iście przychędożon.
A tak to wszytko jest u mnie
od W.M. przyjęto (tak jako ono powiedają) iście na stronę nalepszą, a nie iżby
mnie ty rzeczy były niewiadome, tak jako W.M. pisać raczysz, ale owszem tak
jasne i tak wiadome, a nie tylko iżby jedno w osobnej myśli albo sprawie mej
były zamknione, ale owszem ustawicznie ode mnie były zawżdy jawnie a jaśnie
wyznawany i przed wiele oczyma, bez wszej przykrości albo jakiego omylnego
podobieństwa, były pokładane i okazowane.
W których rzeczach zdanie swe
aczbych ja też mógł milczeniem ku W.M. odprawić, ale, iżbyś o mnie tej swej
chuci, którą i w pilnem upominaniu a
prawie przynuknieniu z W.M. znam, albo niedbale opuszczonej, albo wzgardzonej
być nie rozumiał: nie zdało mi się, abych W.M. krótkiej odpowiedzi na wszytko
uczynić nie miał, tenże kształt i tenże porządek, który mi jest w tej mierze od
W.M. podan, we wszytkiem zachowawszy; ale jeszcze nie takim obyczajem, jakobych
tak poważną rzecz w rozprawach swoich albo rozumem, albo jaką nauką zdobyć miał
albo objaśnić: ale iżbych tylko to W.M. okazał jakie jest o tem moje
rozumienie, o czym mi W.M. pisać raczysz, i z których fundamentów i z przyczyn
to tak być rozumiem, prościuchno a z prawej myśli W.M. oznajmić-em umyślił.
Abowiem, tak jako W.M. wiesz, iżem ja jest człowiek więcej rzeczam dworskim a
rycerskim nałożony, niźli teologią albo filozofią ćwiczony; a wszakoż temem
jest, który się o to staram, aby mi nic na tem nie schodziło, to co Pan Bóg z
dziwnej dobrotliwiści swojej i inem ludziom, takież ku wyrozumieniu a
naśladowaniu prawej a świętej swej chwały a prawej krześcijańskiej powinności,
z łaski swojej miłościwej dać raczył.
Pierwsza
odpowiedź o pokarmiech.
Napierwej tedy, iż mi to W.M.
przypominać raczysz, iż, gdy W.M. niedawnych czasów raczył być w Auszpurku, w
rakuskich krainach, na Jego K.M. dworze Króla Rzymskiego, iż to o mnie W.M. tam
słychać miał, co się W.M. nie podobało, a to, iżem ja już owszem od prawej
krześcijańskiej wiary odstąpić miał, a ręcem swe z tymi nowemi heretyki prawie
złączył; a iż W.M. ty pewne znaki swej wiadomości miał, iż gdym od takiego
umysłu swego odstąpić nie chciał, iż mi to było jawnie od majestatu
królewskiego zakazano, a owszem iże to jest przeciwko Matce świętej, Cerkwi
krześcijańskiej, potraw zakazanych w piątki i w soboty ani mi dawano, ani
dopuszczano.
Krystus sam bez
potwarzy nie był.
A z tej samej przyczyny W.M.
słusznie wyrozumieć może, jakom ja tych spraw około siebie taił, jakom się o to
starał, aby takie powieści nie były o mnie rozsiewane, gdyż to, co się około
mnie doma działo, tak to było skrycie zawarto, iż nie tylko, aby się to między
pospolitego człowieka roznieść miało, ale na koniec aż się to i do uszu Jego
K.M. doniosło. Którego zdania i zwierzchności, jeśli kto rozumiał, iżem się
natenczas nie wstydał, nic mie to nie rusza, a owszem się i z tego weselę, że
się to i u W.M. do mnie nie podoba i tym wszytkiem, którzy są w tej mierze ku
W.M. podobni, a zwłaszcza ci, którzy rzeczy święte za złe, a złe za święte a za
poćciwe być rozumieją. Bo i ewangelista o ludzioch takiego cechu, o onych
nauczonych w Zakonie a o onych licemiernikach także napisał, którzy Krystusa,
onego Pana i Zbawiciela świata wszytkiego, gdy z jawnogrzeszniki pospolitował
abo niemocne w święte dni uzdrawiał, abo także i apostoły Jego, gdy kłosie
sobie w święto, idąc za Niem, szczypali, za jawne złoczyńce a przestępce Zakonu
być poczytali i powtarnie posądzali. Także też niewinny apostoł Paweł święty,
który był naczyniem wybranym hojnego miłosierdzia Pańskiego, a doktor poganów
wszytkich, od onego chytrego rzecznika Tertulusa napirwej przed Antoniuszem
Falicem, potym przed sędźmi onymi naonczas w żydostwie, z rozmaitych złości, a
zwłaszcza iżby przez jego nauki zaburzon, a prawie jakoby szkodliwym powietrzem
był zarażon wszytek świat, - takież był osądzon i oskarżon. A tymże obyczajem i
wszyscy ini apostołowie i wszyscy inszy wyznawce prawdziwego a świętego Słowa
Pańskiego od onych fałdowanych zakonnych i ustaw ludzkich stróżów a wykładaczów
bywali zawżdy spotwarzani.
A cóżbych się ja temu miał
dziwować, który się temu tylko przypatruję, a ich nauki naśladuję, aby mię
odszczepieńcem albo odstępcą od wiary krześcijańskiej nazywać abo sobie
naznaczyć nie mieli, a to mi za znak napewniejszy tego przyczytając, a i jako
już za pewny a nieomylny argument to mając, a prawie tego za skuteczne
okazanie, iżem we dni zakazane mięsa pospolicie pożywał.
Co ma mięso do
Królestwa Bożego.
Ale, jako to ku okazaniu
prawdziwej wiary krześcijańskiej przysłysza albo ku jej wzruszeniu albo
utwierdzeniu, jeszcze ja w tym żadnego podobieństwa nie baczę. Gdyż wie głowa
Kościoła swego i nawyższy biskup jego, jawnie a jaśnie nas o tym iścić raczy,
iż nie to co wchodzi w usta, ma ohydzić a oszkaradzić człowieka, ale to, co
pochodzi z ust jego. I z tej przyczyny jawnie naonczas posromocił ono omylne a
ślepe o tym rozumienie o tej różności onych potraw onych pokrytych Faryzeuszów
, gdy rzekł ku apostołom, którzy Mu powiedzieli, iż się oni z tej Jego powieści
zgorszyć mieli, iż dajcie im pokój, boć i sami są ślepi i ślepych wodzowie;
dokładając jeszcze tej prawdy i z pogróżkami
mówiąc, iż każde wszczepienie, którego nie wszczepił Ociec mój
niebieski, nielza, jedno iż zawżdy wykorzenione być musi. A każdy to snadnie
rozeznać może, co za spółek ma mieć mięso z wiarą świętą krześcijańską; gdyż i
on Paweł święty, który jej był nawiętszy rozmnożyciel, pisząc do Kolosan, mówić
tak do nich raczy, iż was żaden niech nie posądza w jedle ani w piciu. Także do
Tytusa pisząc uczy, powiedając, iż oczyścione wszytko jest oczyścionemu, ale
pomazanemu grzechem wszytko jest pomazane. Także i święty Augustyn nas upomina,
abychmy nie rozeznawali grzechów w używaniu rzeczy, nam z przyrodzenia danych,
ale z pożądliwości a z przyczyny niemiernego używania ich, abowiem snadnie to
być może, iż mądry a pobożny człowiek drogich a przyprawnych potraw może w
mierności używać, a niemądry i łakomy może się i sprośnej kapusty z wielkim
łakomstwem obeźrzeć.
A iżbych się długością nie
pętał, wieleby się o tym pisma z rozlicznych doktorów świętych tu na plac
przytoczyć mogło. Noweć to są, a nie Kościoła świętego (tak jako W.M. to
rozumiesz), ale niektórych a małych osób w rzymskim papiestwie ( któreby owszem
mógł znać naszkodliwszym zarażeniem ) wymysły
Dekreta
koncylijskie o potrawach czesnych.
a wynalezki o tej różności jedła wymyślanego, a barzoby się snadnie
wyliczyć mogły, acz wiem, iż o nich sam W.M. lepiej wiesz i rozumiesz, gdzie
który i którego czasu i którą chciwością do Kościoła świętego takie wymysły
wnosił a przykładał. Których ta przeklęta śmiałość a krnąbrność potym i onemi
staremi synodalskiemi dekrety, zwłaszcza Marcina papieża i zjazdu antycirańskiego,
brakarańskiego i toletańskiego, była skażona i zniszczona, a wżdy nie wiem,
jaką śmiałością kto śmie zwać ustawą kościelną, gdyż to zdawna samoż zebranie
Kościoła i wzgardziło i wiecznie innym wzgardzić postanowiło, gdzie o tym tak
napisano stoi, iż jeśliby który duchowny potrawy, z mięsem warzone, miał sobie
zapowiedziane, a przy tobie je zgardził albo ich z bojaźnią sumnienia jeść nie
śmiał: aby taki, jako w odszczepieństwie podeźrzany, był z urzędu złożony; a
biskup ten, któryby tam natenczas był w dostojeństwie przełożony, tego słusznie
miał karać, aby tej nauki o zakazaniu jedła nie twierdził ani roznosił.
A tak temi i rozmaitemi inemi
argumenty, dowody, pismy i mocnem zezwoleniem doktorów świętych i rozlicznemi
koncylijskimi dekrety i tym jeszcze zwłaszcza, iż i po dzisiejsze czasy w
rzymskim mieście to jest bez wszego rozmysłu w ustawicznem używaniu, kestem k
temu przywiedzion, iże i naonczas, tak jakoć o mnie powiedziano, i po
dzisiejsze czasy używam tego bez wszej bojaźni sumienia, w imię Pana Jezusa
Krystusa, Pana mojego, co mi jest z łaski Jego świętej dano.
Nie rozumiem tego, tak jakom
i pierwej powiedział i przypominał, aby kto z tej przyczyny heretykiem albo
odszczepieńcem wiary świętej krześcijańskiej słusznie mianowan albo także sobie
i rozumian być miał. A iż mi W.M. przypominasz, żem był z tego od Jego K.M.
Króla Rzymskiego napominan, abych tego nie czynił, znam to iście, ale mię to
nic nie ruszyło, abych się był miał rozumieć być takiem odszczepieńcem od
wiary, aniż mię też to ruszyło, z onego upominania onego ślachetnego a
krześcijańskiego króla nicem od siebie nie odjął, anim przed inszemi, którzy
tym błędem a wymysłem zarażeni są, nicem nie odmieniał, a zwłaszcza przed temi,
które wy przeciwko temu nieodmienionemu a wiecznemu dekretowi Pańskiemu tak
chcecie mieć i także stanowicie.
A tyć to są rzeczy,
Nauczciwszy Księżę, które dobrotliwej zacności Twej w tej pierwszej mnie
podanej od Ciebie części krótko a bez wszego wymysłu, z prostego rozumienia
swego i ze zwyczaju swego oznajmuję, i przy tymem mocnie stać umyślił, a nad to
ani W.M. myśl o tem, ani się o tem staraj, aby mię nacz inszego przywieść miał,
albo iżbych inaczej rozumieć miał, albo iżbyś mię kiedy na to namówić miał.
A tu już dalej o inych
rzeczach, tak jako mają idź swojem porządkiem, tak W.M. rozumiej.
Raczył mi też to W.M. pisać,
iż to o mnie W.M. słychać miał, ale gdy W.M. tu przyjechał na dwór Jego K.M.
Króla a Pana naszego, a ze mną społeczne rozmowy mieć raczył, żeś mię
wyrozumiał człowieka i cnotliwemi obyczajmi i świątobliwemi pożądliwościami być
ochędożnego i wyznawałeś to jaśnie, iż ona poczęta a postronna myśl o mnie i
mniemanie już było od W.M. prawie odstąpiło, i tak W.M. o mnie już
Rzecz dobra jest,
kogo dobry chwali
był u siebie postanowił, iż wojewoda wileński jest człowiek dobry i wierny
i prawie krześcijański. Na to cobych miał odpisać na ten czas, nic inszego nie
rozumiem, jedno, iż to mam za rzecz wielką a poważną, a z której każda
szczęśliwość snadnie przypaść może, gdy kto, między inemi rzeczami, to z siebie
składa a inaczej o sobie da rozumieć to, coby mieli ludzie słusznie poganić
albo to za wstyd jaki na sobie nosić. Bo gdy się kto tak zachowa w tych
zwierzchownych a świeckich sprawach, tym owszem więcej ma być na to baczono w
świętej sprawie wiary świętej krześcijańskiej, także i w cnotliwem żywota
zachowaniu i w nabożeństwie, które rzeczy złe przykłady daleko są gorsze,
sprośniejsze i szkodliwsze, niźli onych, którzy się parają w świeckich prawach
a obyczajoch.
Mało szkodzi, gdy
kogo zły gani.
Ale iż W.M. już z siebie o
mnie to mnimanie złożył, a iż już ciszej i słuszniej o mnie rozumieć poczynasz,
to ja sobie za mało u siebie być, a snadź, gdy się W.M. ten mój stan i to moje
życie nie podobało, a iżeby je był u siebie W.M. pochwalić miał: także też i
teraz nic nie dbam, aby i to mniemanie o mnie Twoje, które ja iście bardzo rad
na sobie noszę, tak jakoś począł, albo obmienić, albo inaczej o mnie rozumieć.
I owszem, choćbyś też W.M. przy sobie ono pierwsze mniemanie o mnie zostawić
raczył i u siebie powtórzył, nic mię to nie ruszy, i tym się mało kocham, iż
mię ten chwali pod imieniem krześcijańskim, który snadź jedno tytuł a
podobieństwo, mojem zdaniem, na sobie krześcijańskie nosi. I owszem to sobie za
rzecz przystojniejszą być rozumem, abych się tego zawżdy z nawiętszą pracą a
pilnością przestrzegał, abych się z takiemi wszytkiemi tego babilońskiego
nabożeństwa farbowanymi a bieretowanemi rycerzmi nie łączył, które znam być
prawe Krystusa, Pana mego, sprzysięgłemi nieprzyjacioły i wiary Jego
krześcijańskiej, a z nimi w tym, coby było jasnemu a wiernemu Syna Bożego Słowu
przeciwnego, nigdy żadnego spółku mieć nie chcę, albo iżbych się z nimi w czym
zrozumiewać miał, gdyż mi to jest Jego własnym wyrokiem zakazano i każdemu
wiernemu, aby się strzegł od fałszywych proroków.
Przypominasz też tam potym
W.M., iż gdyś przyjechał do Warszawy, iż ono wszytko, coś W.M. o mnie w
Auszpurku słyszał, a jeszcze ktemu wiele inych sprośniejszych rzeczy, nie od
ludzi płonych, albo nie od prostego pospólstwa, ale od wielkich senatorów, a od
tak poważnych świadków, od których już żadnaby apelacja idź nie miała, tedyż to
o mnie słyszeć miał, a k temu z taką żałością umysłu swego, która się nigdy
taka przedtym W.M. nie przytrefowała; przypominając to, iż jakoś miał W.M. tego
z taką żałością nie używać, gdyś mię W.M., nie tylko, aby miał umiłować, ale u
siebie tak prawie i ugruntować i uważyć: a to wszytko iście nie lada jaką
rozkosz mnie przyniosło, iż to W.M. o mnie w Warszawie tak słyszeć raczył, a iż
ktemu nie od lekkich a od płonych ludzi, ale od wielkich senatów a od zacnych a
poważnych ludzi.
Rozkosz
cnotliwemu, gdy o nim prawdę powiadają.
Abowiem co ma być człowiekowi
cnotliwemu a prawdy krześcijańskiej umiłownikowi prawemu, a zwłaszcza który się
sam ni w czym dotknąć nie może, rozkoszniejszego a weselszego, jedno, gdy o
takich rzeczach, które, jeśliżechmy wierni krześcijani, mamy mieć jawnie a
jaśnie na większej pieczy, iż o sobie tak jasne a tak zacne świadectwo mają! A
snadniejbyś był W.M. naonczas, gdy ze mną W.M. społu był, wszytki rzeczy
prawdziwiej wyrozumiał, a bez wszej obłudności, tak jako ono powiadają, aż do
namniejszego paznogiętka, tobych ja był W.M. sam oznajmił, a z wielką radością
wynurzył. A jeśliby się było W.M. co zdało we mnie albo złego, albo fałesznego,
tedy i omyłkę swą pokarać i przyjacielskie wystrzedzbych się iście na wszem był
dopuścił, a iściebych był sam W.M. tak pewnym świadkiem o tej mojej sprawie i o
tym moim, którego naśladuję, nabożeństwie, tak jako ci, o których W.M.
powiadasz, iż żadna o nich wątpliwość przypaść nie może. Ale, iż się tak
trefiło, iż W.M. o mnie z inych, a nie z podłych stanów to swe mniemanie już
utwierdzić raczył, nic tego z frasunkiem nie niosę, a owszem z tego wielkie
kochanie mam, iż to, com ja jaśnie wszem o sobie zwykł okazować, jest wszytkim
wiadomo, a iż o tym mówią radzi.
Artykuły
Lipomanowy.
To
iż W.M. około mnie z wiela rzeczy, tak jako mi pisać raczysz, jesteś żałościwy,
iście i ja nie mniej. Abowiem, iż to W.M. wyznawasz, że mię z prawego umysłu,
nie tylko, abyś umiłować miał, aleś u siebie i uczcił i uważył: ale ja nie
rozumiem, jakaby to miłość być miała, która pod farbą a pod chytrą pokrytością
słów się tai, gdyż mię żałujesz, aleby snadź właśniej mógł rzec, zaźrzysz dla
dobrego, poczciwego a krześcijańskiego żywota. A iżby to jaśniej rozumiano być
mogło, skąd W.M. o mnie ta żałość przyszła, tedy to przypomnię, jako mi o tem
W.M. pisać raczysz.
„Powiedano mi, iż wojewoda wileński jest prawie herst a
właśnie jako cel wszytkich heretyków w tem królestwie, a iż do niego, jako do
prawej obrony, pewna ucieczka wszytkim tem zarażonym ponawiaczom, a iż on i dom
i gdziebykolwiek zwierzchność jego władała, zawżdy stawia ołtarz złościwy
przeciwko ołtarzowi miłosierdzia, a katedrę zarażoną przeciwko katedrze
prawdziwej; a iż też ktemu używanie świątyni Testamentu Pańskiego pod obiema
osobami, nie tylko, aby sam obchodzić miał, ale to i na wszytek dwór swój
wwiódł i postanowił; a przy sobie ty chowa i zawżdy bawi, którzy ty nowe
bluźnierstwa, tak o tem rozsiewają, ktemu jeszcze i kaznodziejom fałesznym tego
dopuszcza, którzyby Kościół Boży jawnie odwracali; książki odszczepieńskie nie
tylko, aby je sam czytał, ale i inym czytać użycza i pilnie się stara, aby były
i w impresiech; też Naświętszą Świątłość Ciała Pańskiego bałwochwalstwem zowie,
której rzeczy takie znaki pewne powiedano, iż, gdy ten wojewoda wileński z Jego
K.M. w kościele będzie, a gdy chwalebną Świątłość podnoszą, nigdy jaśnie twarzy
swej wzgórę nie podniesie, ale albo rzkomo o czym się zamyśliwszy, twarz na dół
spuści, albo sobie zmyśla jakie listy ku pilnemu przeźrzeniu, jakoby skąd inąd
przyniesione; też i nie dzierży, aby rzymski Kościół miał przedniejszą
zwirzchność nad wszytkiemi inemi Kościoły, ani papieża ma za prawego namiastka
Krystusowego; też powiadają, iż tak wierzy, iże jest próżny a niepożyteczny
obchód kościelny za ludzi umarłe, a iż zeszłe dusze inszego czyścu nie mają,
jedno samę szczyrą Krew Pana Krystusowę; też tak dzierży, aby to było lepiej,
żeby księża mieli swe własne żony; śpiewania i obchody kościelne aby własnym a
rozumnem językiem były sprawowane. I inych wiele dziwnych a rozmaitych rzeczy o
tym powiedali".
Wielka to iście jest a
nieprzechowana różnica, a wielkich i trudnych rozpraw zamieszanie, jeśliże je
kiedy Kościół krześcijański w sobie miał, na które jeślibych tak słusznie, jako
jest potrzeba, odpowiedzieć miał, tedyby ta sprawa na wielką wielkość wynieśćby
się musiła, a przedsięby się temu dosyć nie stało, coby do tego właśnie
potrzeba była. Abowiem, tak jakom pierwe powiedział, jam jest człowiek, więcej
dworstwu a rzeczam rycerskim a sprawam pospolitym nałożony, niźli czytaniu abo
wyrozumieniu Pisma świętego. Ale, iżem
wżdy krześcijanin, a zwłaszcza, gdy tych naszych lat wiele zacnych a poważnych
nastało, którzy o tym jaśnie pisali i długie a ważne o tem pisma wydawają: tedy
o tem nie, jako one mówią, dysputować się chcę, a wszakoż wżdy to, cobych o
każdej tej podanej rzeczy rozumiał w sobie, to wżdy jednak za rzecz przystojną
być baczę i o sobie dam rozumieć.
Świętych
obcowanie
A tak W.M. o mnie wiedz, iż
ja takich ludzi mianuję się być towarzyszem, a nie przedniejszym herstem, o
których pisać raczysz więcej z nienawiści a z niepowściągliwości, mianując je
być heretyki, i z niemi zawsze się być wyznaniem z wielką radością, naśladując
w tym świętego przykładu onego Konstantyna Wielkiego cesarza, który się spólnym
służebnikiem tych, którzy byli na onych świętych sprawach koncylium niceńskiego,
nie wstydał mianować. A też mię to nie rusza, iż mię ten i z tymi pospołu
heretykiem zowie, który, sam będąc papieżnikiem albo rzymianinem, jest szczyry
heretyk,
Papieżnik własny
heretyk
A żadny większy być nie może, i za pewne to mając, iż to jest prawe
okazanie powinności krześcijańskiej, kto tej sprosnej a niewstydliwej
babilońskiej swowolności, która stolec Pański fałesznie posiadła, tak jako o
niej sam Pan Krystus prorokować raczył, to przyczytać będzie. Abowiem ta wasza
profesja rzymska takie sobie sławne imię sprawiła, iż nie trzeba po inszych
znakach heretyka poznawać, jedno który się okazuje być albo papista, albo
romanista. A gdybych miał mieć taką przą z krześcijańskiem człowiekiem a z
ewangeliej świętej naśladownikiem, takichbych ludzi sobie na pomoc nabywał,
przyjaźnie i towarzystwa używał, a pilniebych ich naśladował, a ich około
siebie skupienia nie tylko, abych miał wdzięcznie przyjmować, ale owszembych
się o nie pilnie starał: a nie mię to jeszcze nie rusza, i owszem się w tem
kocham, iż o mnie takowi mówią, i to sobie za wielką poczciwość mam.
Ołtarz prawdziwy,
a ołtarz fałeszny.
A tak W.M. wiedz, iż ja sobie
stawiam ołtarz nie tak, jako powiedać raczysz, aby był świętokradzki, ale
prawie święty a właśnie krześcijański, a żadną zmazą i bałwochwalstwem waszem
nie zmazany, ale Pana mego, Jezusa Krystusa, i apostołów Jego postanowieniem
sprawiony, na którym nie ony rzymskich albo loretańskich Maryj drzewianych,
albo onych waszych omylnych bogów a bałwanów, a snadźby właśniej mógł rzec
czartów delfickich, obrazy stawiam, ale onemu wiecznie żywiącemu Bogu naszemu
jest ku chwale wystawiony i sprawiony. A od onych rozlicznych wymysłów
bałwochwalskich a niezwyczajnych, które była rzymska swawola dziwnie wymyśliła,
prawiem ji oczyścił i ochędożył. A takem ji sprawił, aby nie był na zwyczaj
onego oczyścienia grzechów i onych prawie czarnoksięskich wymysłów, a prawie
jako przeklętych czarów: ale jest sprawion na onej wiernej Wieczerzy Pańskiej i
ku powtarzaniu i ku wspominaniu. Tamże ony wasze, we złoto albo we srebro
ubrane a zamknione, bogi a prawie bałwochwalstwa, każdego snadź przeklinania
godne, któreście, jako pogaństwo, chwalili, wszytkim wymiotał, świętokradztwo
wasze zasiem wszytki naprawił i przywrócił, a postanowiłem ji prawym, czystem i
ni w czym niepomazanem stołem samej tylko onej szczyrej Wieczerzy Pana mego;
jako i Ignacius święty, to przypominając, pisze, iż ludzie, przed nami będący,
stoły albo ołtarze swe na to stawiali, aby przy nich modlitwy a rozdawanie
Wieczerzy Pańskiej bywało.
Katedra prawdziwa
a fałeszna.
Katedrę też kaznodziejską mam
prawie prawdziwą, nie żadnem zarażeniem pomazaną, na której nie ony wymysły
zmyślone wasze, które są prawie wszytkiego Krystusowego Kościoła świętego upadek
a zarażenie nawiętsze i naszkodliwsze; nie Szkota, nie Ekkiusa, nie Kokleusa,
nie Pigiusa, nie Wicelliusa albo wszytkich waszych onych zarażonych buł albo
dekretałów, głosów abo wymysłów, powiedają: ale onego wiecznie żywiącego Boga
prawdziwego nigdy nieodmienne słowa, przez Pana Krystusa, Syna Jego, i proroki
i apostoły Jego mocnie postanowione, a Kościołowi świętemu Jego podane, oprócz
żadnych pstrocin ludzkiego wymysłu, tam na niej prawie brzmią, a z wielkim
nabożeństwem bywają uczone. Abowiem nad to, nigdy nie rozumiem, aby mogła być
ina prawda, którejby miała być wiara dana bez wielkiego omylenia; gdyż i święty
Chryzostom, na Genezim pisząc, także też dokłada, iż ci, którzy nie wierzą
sprawam, w Piśmie świętym postanowionym, a iż co inszego z własnego wymysłu
swego sobie przynoszą, iż wielką sobie szkodę a upadek czynią, którzy się jedno
tego ważyć śmieją.
O obudwu osobach
Wieczerzej Pańskiej.
Co się tknie Wieczerzej
Pańskiej pod obiema osobami, tak o mnie W.M. racz wiedzieć, iże w tem naśladuję
Pana mego Krystusa i apostołów Jego i rozkazania, a w tej Naświętszej Świątości
osoby obiedwie mocą onego samego testamentarza, który nam sam testament swój
odkazał i postanowił, będąc przywiedziony, przyjmuję, który tak sam powiedzieć
raczył, iż kto będzie przyjmował Ciało moje, a będzie pił moję Krew, nie umrze
na wieki. Jako też i Paweł święty o tym do Koryntów także pisze, iż, tak jakom
wziął a zrozumiał od Pana mojego, także i wam powiedam i podawam. A ktemu mię w
tym potwierdzają onych świętych a poważnych doktorów sentencje, jako Augustyna,
Jeronima, Ambrożego, Chryzostoma, a iście nieomylne świadectwa; a ktemu i
Gelazjusa papieża postanowienie, każdej pamięci i pilnego baczenia godne, które
tak napisane stoją: 'Dowiedzielichmy się pewnie, iż, wziąwszy niektórzy tylko
dostojnej Świątości jednę cząstkę, od drugiej się zatrzymawają; którzy,
zaprawdę, nie wiem, którym złym wymysłem są do tego przywiedziani, a tak albo
wszytko niechaj zupełną przyjmują, albo od niezupełności tej radszej się
powściągają; albowiem rozdzielenie jedno od drugiego tej Świętej Tajemnice bez
wielkiego świętokradztwa iście być może'. Tamże pisze do niektórych biskupów,
rozkazując takowe zaklinać, którzyby, tylko przyjąwszy Ciało Pańskie, od
przyjęcia Kielicha powścięgać się śmieli. Tymże obyczajem potym i Julius papież
biskupom po wszytkim Egipcie rozpisał, iż mu dano znać, że, tylko omoczywszy
chleb w kielichu, to za zupełną Świątość rozdawali ludziom, i przypomina im to,
iż tego nigdziej znaleźć nie mogą, anić to jest żadnem świadectwem podparto;
albowiem, gdy Krystus Pan zwolennikom swym tę Świątość rozdawać raczył, tedy im
osobno Ciało swe, a osobno też Krew swoję zalecać raczył. I wiele inych mocnych
dowodów mógłbych tu przywieść, któremibych ten złościwy, a snadź żadnego
wspominania niegodny, a prawie w zabronieniu drugiej osoby okradziony, zwyczaj
tej chwalebnej Świątości poganił i k niemubych się nigdy przywieść nie
dopuścił.
A tak W.M. wiedz, iż ja
używam osoby obojej, a ilekolwiek jej kroć używam, tedy z tego i wielką ochłodę
i prawie odnowienie żywota w sobie być rozumiem i czuję, według owego pisma
Augustyna świętego, iż ci, którzy pożywają a piją Krystusa, Pana swojego, ci
żywot wieczny pożywają i piją; Jego pożywać – otrzeźwienie jest; a Jego pić –
wieczne życie jest. Abowiem zawżdy on starodawny Kościół po wszytki czasy tę
zupełność tej chwalebnej Świątości tak chowywał, a niedawny czas, jako to
papieżowie z onymi swymi biretniki a prawie z błazny i z ich przeklętym
zebraniem to świeckim ludziom a prostaczkom odjęli. A najpierwej
konstancjeńskie koncylium, które się działo od odkupienia świata roku Pańskiego
tysiącznego cztersetnego i piętnastego, to odjęło, przeciwko której tak
złościwej a niesłusznej ustawie zasię bazylijskie koncylium, po wielu o tym
rozprawach słusznie przywiedzione, czeskim ziemiom obojej osoby używać
dopuściło.
A tak z tych przyczyn snadnie
każdy obaczyć może, iż i ci, którzy tak przyjmować nie śmieją, i ci owszem,
którzy przed strachem papieskich pogróżek tak dawać zabraniają, niczem inszym
nie mają być rozumieni, jedno szczyrem przeklęcim a szczeremi antychrysty, a
prawemi onego szatana członki, a własnymi złodziejmi i świętokradcami
złościwemi, gdyż to nam jest wszytkim wiernym krześcijanom przez samego Pana
naszego, Jezusa Krystusa, Odkupiciela i Zbawiciela, za uprzejme dobrodziejstwo
Jego oddano i odkazano.
Fałeszni a
prawdziwi kaznodzieje.
Też zasię co się dotycze tych
bluźnierzów a tych nowych rzeczy rozsiewaczów, tych fałesznych kaznodziejów,
tych heretyckich książek, tak W.M. o mnie krótce racz rozumieć, iż ja nie
chowam przy sobie onych ołtarzowych błaznów, onych papieskich popów, ani onych
kapicznych mnichów, ani owszem żadnego z tych, któregobych rozumiał być wastem
kwasem zarażonego nikczemnika a żółtobrzucha, ani żadnego bluźnierskiego
wymyślacza, ani kaznodzieje fałesznego, gdyż to wiem, iż niemasz tak żadnego
złościwego wymysłu a tak żadnej złej a niewstydliwej chciwości, którąby
przeciwko prawdziwej a wiernej nauce ty wasze rzymskie sprawy, larwy, a prawie
jako afrykańskie dziwy, a snadźby właśniej mógł rzec upadki i zarażenia
szkodliwe, opuścić albo zaniechać mieli. Ale ja chowam kaznodzieje dobre a
poczciwe, w prawdziwej nauce a w świętych i dobrych zwyczajoch doświadczone, a
w prawym Pana Krystusowym nabożeństwie i sprawach Jego świętych wyćwiczone,
którzy mi nie waszych kanonów, nie dekretałów, nie wymyślanych słów powiedają,
ale onę wiecznego a nieśmiertelnego Boga nieskończoną a nieodmienną wolą przez
Syna Jego jedynego Krystusa, Pana mojego, objawioną, przez apostoły Jego wydaną
i mocno utwierdzoną, jasną drogę a prawdę Pańską, a nie ony waszej bożnice
wywroty, a studnicę prawdziwą, nie ony wasze smrodliwe cysterny, mnie
opowiadają i okazują.
Książki
heretyckie.
O książkach, o których mi
W.M. piszesz, które heretyckimi przezywają, ty ja rad czytam i innym z wielką
chucią ku czytaniu użyczam, mając to za pewne, iż wy za to macie, że to jest
wszytko złe a szkodliwe, co wy zganicie, a to dobre, bo też najgorsze było, co
wy schwalicie. A z tych niektóre, częścią językiem naszym sprawione, częścią
też i z łacińskich i z niemieckich języków przełożone, imprymować i dawałem i
jeszcze napotym więcej dawać będę. A zda mi się, jeślim kiedy w czym człowieka
dobrego a krześcijańskiego powinność wypełnił, tedy pewnie i w tym sławnym
królestwie i w tych naszych prowincjach zostali, a prawdę Ewangeliej świętej
poczęli poznawać i przy niej się mocnie stać jęli.
O Świątości Ciała
i Krwie Pańskiego
Też naświętszą i
nadostojnieszą Świątość Ciała i Krwie Pana mojego, Jezusa Krystusa, jako prawą
Świątość a zakład napewniejszy odkupienia naszego, tak jako jest we własnym
używaniu od samego Pana Jezusa Krystusa ustawiona, a od zwolenników Jego nam
podana, od Kościoła starego krześcijańskiego zdawna sprawowana, mam za rzecz
nad wszytki ine rzeczy naświętszą, anić tam żadnego bałwochwalstwa rozumieć
być, gdy w swoim porządku prawdziwie a właśnie była sprawowana; ale onych
waszych złościwych a pojedenkowych mszy za nic nie mam, w których tę świętą
Wieczerzą Pańską, a owszem tę wielką Świątość a Tajemnicę Ciała Pańskiego,
plugawieście oskaradzili, za to pewnie mając, iż onego Syna Bożego, siedzącego
na prawicy Boga Ojca wszechmogącego, plugawemi onemi a pełnemi wszech grzechów
świącelników waszych rękami a onemi ich czarnoksięskiemi a czarownymi dziwnemi
namowami i onym szpetnym a smrodliwym dmuchaniem, tak jakoby Go znowu ożywić
mieli, z nieba ściągacie, a zasię Go Bogu Ojcu za żywe i za umarłe abo za
grzechy ludzkie, abo za zdrowie i za zdarzenie szczęśliwych rzeczy, a nakoniec
za bastyje a za bydlęta, tak jako czyja wszeteczność a zuchwalstwo niesie, na
ołtarzoch waszych a przed obrazami waszych umarłych bogów, którym wy, chwałę
żywego Boga odejmując, przywłaszczacie, dla sprośnych wadartków waszych, za
ofiarę a za żywą ostją być pokładacie, po kościelech, po ulicach z niem
biegając, w złoto albo srebro zamykając, na pewnych miejscach w karmnikoch
chowając: to ja mam za rzecz srogą a barzo straszliwą i bardzo się jej lękam; a
nie tylko, iżby tam natenczas patrzeć miał, ale snadź i o tym bez wielkiego
strachu myślićbych nie mógł, pewnie tak
rozumiejąc, iż takiego tego bałwochwalstwa waszego słusznieby się każdy wierny
krześcijański człowiek wiarować miał, nie inaczej, jedno jako się wiarowali oni
Żydowie, będąc w babilońskim więzieniu, a pilnie się strzegli onych marnych
bałwanów. Abowiem je z tego prorok pilnie upominał, jako ono u Jana świętego
napisano: Strzeżcie się wszytcy pilnie od bałwochwalskiej chwały; albo w
Genezim, w księgach Mojżeszowych, gdzie tak stoi, iż odmietujcie od siebie bogi
cudze a bogi wymyślne, którzy między wami są, a będziecie oczyścieni.
Prawdziwe
używanie świątości.
A z tej przyczyny, odrzuciwszy ty wasze wymyślne a sprzeciwne bałwochwalstwa,
nie pokątnego ani zatajonego ( tak jako wy to mieć chcecie ) w waszych plackoch
Pana mojego, Jezusa Krystusa, Syna Boga żywego i Marjej dziewice, prawdziwego
Boga i prawdziwego człowieka, ale siedzącego na prawicy Boga Ojca swego, a tam
pospołu z Nim wiecznie królującego, a tu ty sobie wszytki podłożone rzeczy
wedle wolej swej sprawującego i rządzącego - tego tam w ten czas czcię, chwalę,
ważę i wiernie używam.
Prawdziwe msze.
A ! Panie Boże, daj to, aby wżdy kiedy, odrzuciwszy ty sprośne wymysły,
prawdziwe msze ony, które hnet były po czasiech apostolskich, od wszytkich
zasię były przyjęte, a jako za czasów Chryzostoma i Bazyliusa - w greckim
Kościele, a w łacińskim - za czasów Ambrożego, Hieronima i Augustyna, jako to
ich pisma świadszą, aby nam były sprawowane a przywrócone! Bo aczkolwiek i
naonczas mszą onę ofiarą zwano, ale się jaśnie znaczy, iż przy niej nic inszego
nie było sprawowano, jedno dzięki Panu Bogu a Wiczerza święta Jego, gdzie przy
schadzaniu Kościoła Pańskiego Ciało i
Krew Pańska bywała rozdawana. A tak mszą oni święci ludzie a święci doktorowie
prawdziwie chwalą a prawdziwą ofiarą nazywali. A iż do tego potym niejakie
ceremonie z rozlicznemi czasy przypadały, jakbych ich, jako przypadłych,
słusznie też ganić nie mógł, by jedno ty niesłuszności, które od czasów
Grzegorza papieża do niej są przydane, były odjęte a oczyścione; abowiem od
tego czasu ty pojedynkowe msze do tej brzydliwości i do tego bałwochwalstwa są
przywiedzione, a takie w nich upadki, jakich żaden wiek przedtym ani widał, ani
też wiedzieć może.
A stąd już W.M. snadnie
zrozumieć możesz, jakie jest moje rozumienie i zdanie o tej dostojnej
Świątości, a jakie też o tych waszych papieskich szeptanich zakupnych a
pojedenkowych mszach.
O zwirzchności
rzymskiego Kościoła.
A tu już pójdę ku onej
zwirzchności rzymskiego Kościoła, o którym, wedle zdania swego, oprócz żadnego
zawstydzenia i oprócz każdej bojaźni sumnienia, tak rozumieć przyczytam, a
zwłaszcza, iż do tego artykułu ni w czym namniejsza nasza wiara nie jest
obowiązana, acz wyznawamy i wierzymy jednakże Kościół święty krześcijański być,
w którym jest świętych obcowanie, a nie rzymski ani konstantynopolitański, ani
jerozolimski, ani antjocheński, ani też aleksandryjski, ale ten, który jest po
wszytkiem świecie rozproszony; i dla tego jest wezwan pospolity, iż nie ku
żadnemu miejscu pewnemu, ani ku żadnej stolicy, ani ku pewnemu pocztowi ludzi,
ani ku żadnym ustawam jest obowiązan, ale ten, który jest na samej Piotrowej
skale, to jest, na jego wiernym onym wyznaniu i fundowan i postanowion. O
którym święty Paweł, do Efezów pisząc, zowie ji Kościołem sprawiedliwych, który
Pan Krystus tak barzo umiłował, iż się sam dobrowolnie dla niego wydać raczył,
iżby ji sobie był poświęcił, oczyściwszy ji opłukaniem wody a przez słowa
swoje, a iżby ji sobie uczynił chwalebnym a bez wszej zmazy abo zamarszczenia,
jedno iżby był święty na wszem, a ni w czym nie pohamowany.
Gdyż jeden
Kościół, trudno ma być drugi
A tak, gdyż tylko ten jedenże
Kościół Krystusów za rzecz pewną a jasną mamy, a jakoż kto ma jednemuż tylko
Kościołowi rzymskiemu zwirzchność jaką abo jakie przednictwo przywłaszczyć,
jaśliże tylko jeden Krystusów Kościół ma być? Abowiem, jeśli tam miał być
rzymski Kościołem Krystusowym, tedyćby już dawno przestał być, boby już tym
cudzołożnym tytułem a przezwiskiem dawnoby stracił to swoje dostojeństwo i to
rzymskie przezwisko prawdziwe. Abowiem co sprawiedliwego abo słusznego w tym
babilońskim Kościele może być znaleziomo, co czystego, co chwalebnego, co bez
wszego zamarszczenia, co bez zmazy a bez słusznego pokarania, w którym siedzi
on pan, którego wy zowiecie namiastkiem Krystusowym abo wikaryem, któregoby
owszem mógł zwać odrzuconą ludzi wszech sprośnością, który złościwie a
świętokradzką świątością posiadł fałesznie ten stolec święty, katedrę wierną
Piotrowę precz odrzuciwszy, a swoję postawiwszy, tytuł o zwierzchność
Krystusowę Kościołowi Jego odjąwszy, a swoje przezwisko cudzołożne na to
miejsce ustanowiwszy, a miasto Kościoła świętego, sprawił sobie zwierzchność a
królestwo świata tego, aby się ukazał być prawie onym, z którego zwierzchności
ony śmierdzące drożdże, tej sekty jego fałesznej rozmnażacze, a prawie
Pańskiego Kościoła gwałtowniki a wywracacze, mogli być zwani zebraniem
chwalebnym, oprócz zmazy a zmarszczenia i każdego pokarania. Tenci to jest
zapewne on wikary Krystusowy, o którym zdawna powiedał Daniel prprok, iż miał
powstać król niewstydliwej twarzy, wyrozumiewając umysły, a iż będzie moc jego
utwirdzona, ale nie w siłach jego, który wszytko będzie pustoszył, więcej
niźliby kto temu wierzyć miał. Tamże także, dokładając, pisze, iż powstanie
przeciwko książęciu wszech książąt, a przez podniesienia ręki będzie potoczon.
Tenci to on już owszem jest, o którym święty Paweł do Tesalonicensów jawnie
napisał, iż nastanie ono prawe spustoszenie, człowiek wszego grzechu, syn
zatracenia, który się będzie sprzeciwił a wzgórę wynosił na wszytko, cóżkolwiek
rzeczono jest Bogiem, albo co jest chwalone, jako Bóg, tak iż w Kościele Bożym
usiędzie, okazując się, jakoby on był Bogiem, winnicę Pańską pustosząc a
wypasając.
A właśnie w tym mogę
wspominać słowa onego Sawonorelle, człowieka ślachetnego a prawie
krześcijańskiego, którego około sta lat bożnica wasza złościwa okrutnie
zatraciła a niemiłościwie zamordowała, który go mianował być wieprzem leśnym a
okrutnem, wieprzem nieczystem a plugawym, wieprzem pysznem a cudzołożnym,
srogiem a nigdy nie skróconym. A toć jest tego waszego wikarego nawłaśniejszy
kontrefet, ty są farby i tz przypadki, z których jakiego być znam, takiego być
wyznawam, a z takiego jego przełożeństwa też i Kościół jego takież być
rozumiem; aczkolwiek mi to jest rzecz nietajna, którym kstałtem (nie, tak jako
wy powiedacie, przez sukcesją) ku temu miejscu a tytułowi przyszedł, ale mu to
przyszło z pochlebstwa a z dozwolenia synoda niektórego kalcedońskiego, którego
synoda kanonów a spraw, bych wiedział, iżby W.M. nie był świadom, snadniebych
je był W.M. wypisać mógł. A tak toć ja o tym wiernym Kościele, który jaśnie
Paweł święty wyfigurował, rozumiem, a nie chcę go mieć, jakoby jakiej zmyślnej
abo platonickiej fabuły niewiadomym, do którego nic złego przymieszano być nie
może, a w którem się zgadzają wszytki wierne nauki. A iż wy ten rzymski swój
także zowiecie krześcijańskim, toby się tu okazało, jako są różni od siebie i
jako różnie o sobie rozumieją.
O cerymoniach za
umarłe.
A iżby W.M. dalej o inszych
rzeczach, które mi W.M. zadać raczył, acz usty, okazuje się to być, iż
wiernemi, ale mi się zda, iż umysłem niewstydliwym, dalej pewną prawdę dał,
krótkobych się wyprawić chciał. To W.M. wiedz, iżem ja nigdy w żadnym Piśmie
świętym za umarłe nie mógł naleźć ustawionych obchodów; a owszem z samej
przypowieści Pana Krystusowej w tymem jest sprawion, abychmy się pilnie o to
wszyscy starali, jako onych pięć mądrych dziewic, tu za żywota swego, coby nam
przy onym naszym żywota ześciu ostatnim pomoc miało, a iżbychmy żadnej nadzieje
w przedawających abo w jakich ofiarach nie mieli, według Pisma onego, iż się Ty
w ofiarach nie będziesz kochał, Panie: także też na drugim miestu, iż Ja chcę
miłosierdzia, a nie ofiary. Jako też i Cyprian święty przeciwko Demetriusowi
tak o tym napisał, iż, gdy już z tego świata schodzimy, już tan żadnej pokuty
ani żadnemu odpuszczenia miwsca niemasz, tu żywot wieczny abo utracić, albo
pozyskać mamy.
Jedno dwie
drodze, trzeciej niemasz.
A z tych przyczyn ani czyścu
żadnego po ześciu żywota tego, ani miesca żadnego okazać się nie może,
gdziebyśmy się odszedszy, oczyścić mieli. A zaprawdę, jedno dwie drodze pewne
nam w ewangeliach świętych są okazane: jedna zbawienia wiecznego, a druga
potępienia wiecznego. Abowiem słuchaj, co mówi Pan Chrystus, iż ci, co dobrze
czynili, pójdą do żywota wiecznego, a którzy źle, do zatracenia wiecznego.
Także i na drugim miejscu: Kto wierzy w Syna Bożego, już nie będzie sądzon, ale
kto nie wierzy, już tu jest osądzon. Ukażże mi, proszę, tu jakie miejsce, gdyż
już osądzonego sentencja ani na wspak idź, ani odmienić może, aby mógł być od
takiego osądzenia wyzwolon, a na onego, który już nie ma być sądzon, jakiżby
miał nań dekret być wydan? Gdyż i Augustyn święty, przeciwko Pelagiusowi,
jaśnie o tym napisał, iż wiara krześcijańska, mocą Pańską utwierdzona, mocnie
wierzy królestwo niebieskie być, z którego niewierny jest wyjęt; drugie wierzy
być piekło wieczne, w którym każdy odstępca abo od wiary Pańskiej odłączony mąk
wiecznych używać będzie, a o trzecim miejscu tam powieda, iż żadnem obyczajem
dowiedzieć się nie mogę, aniż go w żadnym Piśmie świętym wybadać mogę.
Czyściec fabuła.
A tak pogańskie to są o tych czyścoch wymysły, a onych poetów próżnujących
fabuły, a ludzkie ustawy i dekrety odszczepieńskie. Albowiem kto nawięcej o tem
w gadkach swych rozbierał, jako on pogański Plato? Kto szyrzej, jako on
Wergiliusz? A kto to zasię w Kościół święty wzniósł a nawięcej wrócił, jako
ten, który umarłych obchodów potrzebował, on Pelagius papież rzymski, a potym
Gregorius i ich oni summi, które jeszcze i dziś od onego czasu przeciwko
wiernemu Kościołowi Pańskiemu okrutnie się srożą, a wielkiem się w nim
zarażeniem zstali i prawie niezniśnym szaleństwem okazały.
O małżeństwie
duchownych.
O małżwństwie zasię
duchownych albo kapłanów, aczbych tu wiele pisma przytoczyć mógł, którymbych
zdania swego bazpiecznie podparł, ale, iż mnie mało należy na tym, jeśli kto
żeński, albo nie żeński, tylko aby żywot swój poczciwie a w przysłuszającej
czystości stanowił: a wszakoż to jedno pismo tu przytoczyć mogę, którym ony
cudzołóstwa a swawolne wszeteczności i ine postronne a obłędliwe
niewstydliwości, gdyż są wszytkim na wszem skutecznie zakazane, mogą być
pohamowane. A dla ony święte czyste a właśnie sprawione małżeństwa, nie tylko,
aby z słusznych przyczyn miały być dopuszczone, ale owszem i przykazane, według
onego napisania Pawła świętego, aby każdy miał żonę swą dla uwiarowania każdej
wszeteczności; a zwłaszcza, iż nadto onego szustego głównego synodu kanon
trzynasty, który mi się tu zda bez wszego ociążenia wspominąć, tak i uczy i
rozkazuje tymi słowy, iżechmy w rzymskim Kościele i w jego kanoniech znaleźli
tak być postanowiono, aby ci, którzy mają być przyprawowani na djakoństwo albo
na kapłaństwo, aby już nie byli żonam swoim przyłączeni. Ale my, naśladując
starych kanonów a apostolskiego pilnego postanowienia i inych świętych mężów,
od tego czasu własne małżeństwa po nich już mieć chcemy, a nie tylko, abychmy
ich z żonami rozłączenia potrzebować mieli. A dalej, dokończywając, także
pisze: a tak, jeśliby ktokolwiek śmiał się ważyć, aby, przeciwko ustawam
apostolskim, którego z diakonów abo z kapłanów rozłączyć miał z żoną jego, aby
był złożon z urzędu swojego: także też diakon albo kapłan, jeśliby dla jakiego
nabożeństwa miał opuścić żonę swą, niechaj będzie zaklęt a od społeczności
wydzielon; a jeśliby w tem uporze chciał trwać, niechaj będzie z urzędu złożon.
A wiele o tym z inszych synodalskich i koncylijskich kanonów tuby się przywieść
mogło, jako antycyrańskich, kanstantynopolskich, niceńskich, gangreńskich,
moguntyńskich, toletańskich i inszych, w których nie tylko, aby miano zabraniać
duchownym małżeństwa, ale i klątwami takie zarażać i z urzędów zmietować
kazali, którzy albo iżby ine od małżeństwa świętego odwodzili, albo im bronili,
albo też sami siebie, zmyśleniem swowolnym przywiedzeni, od tego odwodzili,
albo sobie to zakazowali.
A tak, któż tego słusznie
dojdź nie może, jeśliże nie lepsze a nie
pobożniejsze są małżeństwa święte, właśnie sprawione uczciwie a niczym
niepomazane, niż ony wasze wszeteczności a swawolności, których ani w myśli
swej nikt snadź zrozumieć nie może, któremiście plugastwem daleko przesięgli
ony zbyteczne Nerony albo Heliogabalusy.
O własnym języku.
Nuż co się tknie o sprawach
kościelnych, aby były przyrodzonemi języki sprawowane, radbych, aby W.M. tak o
mnie wiedział, iż ja tak rozumiem, iż wszyscy ludzie powinowaci są Panu Bogu
cześć a chwałę, powinowaci modlitwę, powinowaci za dobrodziejstwa dziękowanie,
a to iżby z prawego serca i z dobrego rozmysłu pochodziło; a przeto tego
trzeba, ktoby to chciał czynić, aby i język i mowę rozumiał. Abowiem co jest
sprośniejszego, jedno słuchać tego, czego kto nie rozumie, gdyż łacińskim albo
greckim językiem bywają ony święte sprawy sprawowane abo jakimkolwiek inem
nieznajomym, gdyż ony chwały i ony modlitwy on, co słucha, radby teże społu z
inymi Panu Bogu swemu podawał, a serce swe i myśl swą radby też k temu
przykłonił, a cóż, gdy nic nie rozumie, co się to więc dzieje?
Sprawa kościelna
ku komediej podobna.
A bardzo to tu podobno ku
onym, co, stojąc, patrzają, gdy komedię sprawują, a nic im nie rozumieją;
takież ci patrzą tylko na onych kościołów wielmożności, na onych ołtarzów
ochędożności a ony kapłańskie dziwne aparaty, a snadź dziwniejsze, niż
frygijskie, patrzą na ony ordy a na ony długie rządy w procesjach, na ono
szykowanie świeczników, na ony prawie błazeńskie około ołtarzów poskoki, a
nadto jeszcze nasłuchają się rozmaitego wrzasku, pisku, brzęku od dzwonów, od
organ, od rozlicznych piszczeli, od onych kantorów wymyślnych, a prawie jako
syreńskich pokrzyków, a na koniec cóżkolwiek onego waszego wymyślanego
szaleństwa w tych rzeczach bywa, temu wszytkiemu jedno się ludzie zwirzchownymi
smysły przypatrują, a nic ani rozumieją, ani się czują, tylko sercem ślepym a
głuchym tego, niebożątka, używają.
O! Wyborneż to takie wasze
nabożeństwa, w których tu jedno tylko ciało rozkoszy używa, a duch musi być w
smętku a w upadku uciśnion! I radbych wiedział, co apostołowie czynili, gdy
napierwej tę świętą chwałę Pana swego na świat rozsiewali, gdy się rozchodzili,
aby ewangelią świętą a wierną sprawę chwały Pańskiej między ludźmi stanowili a
rozmnażali, jakoż tam było? Jeśliże wszytko w żydowskim języku, jakoż Piotr
uczył u Pontu, Andrzej i Filip w Scytiej, Jakub w Hiszpaniej, Bartłomiej w
Indiej, Tomasz w Egipcie i w murzyńskich ziemiach? Jeśliże inszemi języki
kazali abo inszemi sprawowali ony obchody kościelne, niźli onymi u onych
narodów w zwyczaju byli? Pewnie nie inszymi, boby byli iście nic nie sprawili!
A z tych przyczyn i ja tak
rozumiem, iż, jakiem językiem tajemnice Słowa Pańskiego u każdego narodu bywają
opowiadane, tymże językiem i świątości kościelne i ine sprawy mają być
sprawowane i opowiadane. Który zwyczaj przez długie czasy w Kościele Pańskim po
apostolech trwał i jeszcze po dziś w greckich i w inych kościelech trwa, a nie
dawno to nastało, iż kwoli jednemu temu panu apostackiemu (aczem chciał rzec:
apostolskiemu) ten złościwy wymysł a fałeszny na konstancyeńskim koncylium, a
to igrzyszczko napirwej wymyślono, aby msza łacińska nie inaczej, jedno jako
stydliwe jakie zarażenie, między wszytki na zachód słońca kościoły była
wniesiona i prędko się między nimi rozniosła.
Też ku tym rzecząm dawasz mi
W.M. wiele jeszcze i inych znać, co, mamli prawdę rzec, nic mię nie obraziły,
tak jako i ty pirwsze. Bo mi W.M. piszesz, jakobych potajemnie chować miał
takie około siebie bluźnierze, iż to, coby jedno było przez Jego K.M. w
rozprawach kościelnych postanowiono, abych ja pospołu z nimi chytrością a
wymysłem wszytko zacierał; a przytym abych do takich tajemne poselstwa
rozsyłał, którym też to wiedzieć należy, aby ni nacz nie przyzwalali, a owszem
aby się temu zawżdy sprzeciwili. Piszesz mi też W.M., iżem rozesłał do Genewy i
do Bazillee, abych tu przyzwał Kalwina, Łaskiego, Lizmanina i tyle, ilebych
mógł tu zwieść tych fałesznych mistrzów, którzyby przeciwko wierze
krześcijańskiej a przeciwko stolicy papieskiej (którą iżbych ja antykrystusową
stolicą zwykł nazywać) wywody czynili, a ją owszem niszczyli a wywracali, a na
koniec tym-eś W.M. zawiązał, iż, cóżkolwiek złościwości, odszczepieństwa i
niewiary w Koronie polskiej może być naleziono tych nieszczęśliwych czasów, to
wszytko aby u mnie osobliwie było wdzięczno a przyjemnie: a tak jabych rad, aby
W.M. o mnie tak to u siebie upewnić raczył, iż, tak jakim pirwej
Maskarnicy
rzymskiej komediej.
powiedział, że ja około siebie nie chowam żadnych wymyślaczów, którzyby
oślepiali prawdę świętą, ale owszem chowam ty, którzyby ją oczyściali i
objaśniali z onych waszych ustaw antykrystusowych papieskich, a potym z waszych
wszytkich jego żołnierzów wymysłów, tak tych farbowanych, jako i mniejszych
stanów, których snadź liczby żadnej niemasz, onych rozlicznych maszkarnych
larw, które snadź Korneliusz Agripa właśnie w swoim kalendarzu położył, od
onych brodaczów, onych powroźników, onych saczników, onych workowników, onych
chramaczów, onych drewnianych stopków, onych bosaków, czarnych, szarych,
płaszczarzów białych i tyle, ile ich na świecie może znaleźć wymyślonych błaznów
a kuglarzów, a zarażaczów szkodliwych wiernego Kościoła Pańskiego, który jest
wielką mgłą obtoczon a zaćmion, aby ji ci cnotliwi ludzie, które około siebie
chowam, prawie z swej krześcijańskiej powinności objaśniali, odkrywali a prawie
oczyściali i nie chowam ich tajemnie, ale owszem jawnie a na wszem odkrycie.
A ci, gdy mi powiedają jasne
a czyste Pisma świątego postanowienia, wolę im więcej wiary dać, niźli waszej
synagogi wszytkiej matactwom a wymysłom jasnym, a nigdy niewypowiedzianym i
żadną Pisma świętego prawdą niepodpartym, wedle onego pisma świętego Gersona,
który tak powieda, iż lepiej wierzyć i przystojniej człowiekowi, w Piśmie
świętym a szczyrym nauczonemu a powiedającemu je z utwierdzenia
krześcijańskiego, niźli któremu koncylium głównemu, gdyż człowiek chytry a
nauczony wiele może z dekretów papiesskich wywodów uczynić. A tak, jeśliże nam
więcej przystoi wierzyć pismom świętym, niźli koncylijskiem ustawam, a cóż
owszem waszym pletliwym a omylnem wymysłom a ustawam, każdego zosobna zwłaściwą
chciwością sprawionym?
A cóż się tego dotycze, abych
ja miał w postanowieniu wiary co u Jego K.M. przekażać, i do tego czasu jeszcze
nie wiem, aby za mej pamięci co miało być przez mię przekażono, gdyż nie wiem,
aby też co przez K.M. było postanowiono. Abowiem dobrze się w tym pomnię, iż ja
naprzód z łaski Bożej, też i z przodków moich zasług, tudzież i moich, a z
dobrotliwości Pana mego, Jego K.M., za senatora tego to sławnego księstwa
jestem postawion, a gdyż-em na ty sprawy albo dostojeństwa, które są w tej to
naszej Rzeczypospolitej, jest przełożon, tedy mi nic więcej nie należy myślić,
a ni w czym więtszej pilności czynić, jedno abych, czyniąc dosyć powinności
człowieka poczciwego krześcijańskiego a senatora prawego, abych i swoje i Jego
K.M. sumnienie, tak w sprawach potocznych a zwirzchowych, także też owszem w
sprawach wiary świętej a prawdziwego nabożeństwa, czaste, jasne, szczyre, a bez
każdego uwinienia bezpieczne, ilebych mógł, uczynił.
A tak nie tylko, abych to przekażać
miał, aby wiara święta a nabożeństwo prawdziwe przez Jego K.M. w tym królestwie
zacnym wiernie miało być postanowione a w obronie jego było, ale owszem o to
prosić, a barzo pilnie prosić będę, imieniem Bożym nigdy upominać nie
przestanę, ale nie wedle tej waszej onej rzymskiej a apostackiej sprawy, ale
wedle onej starej (która prawie z odkupieniem ludzkim nastała) krześcijańskiej
pospolitej a apostolskiej wiary i nabożeństwa, tę obiecuję mnożyć, tę szerzyć i
wyznawać. A tę waszę, by mogło być, radbych i w jednym mgnieniu oka wszytkę
wywrócił a precz wykorzenił i o to zawżdy Pana Boga pilnie a z nabożnym sercem
proszę.
Iż po odwracacze
posyła.
A iż W.M. też to
przypominasz, iżem dla tej mocniejszej sprawy do Genewy i do Bazylee posyłał,
abych tu onego Kalwina, tego wieku naszego człowieka i mocno nauczonego i
prawie chwalebnego, tu przyzwał; a przy tym i onego sławnego Łaskiego,
królestwa polskiego człowieka rycerskiego ślachetnego, który, oprócz zacności
nauk swoich, wiele inymi rzeczami jest ochędożon, któremu, dla onego jego
przodków w rzeczach pospolitych zachowania, przez wszego powołania, wolny
przystęp do prawa i do wolności ojczyzny swej zawżdy jest; także też Lizmanina,
który jest wiek swój tu, w Polszcze, na służbach poczciwych Jego K.M. zachował,
a stan swój zawżdy poczciwie stanowił; a iż ta sława jest, iżby już tu, w
Polszcze, był, przyczyny nie baczę, czemuby tu z nami, będąc wolnym
człowiekiem, w wolnym królestwie mieszkać nie miał; a iż mi W.M. piszesz, abych
po nie posyłał, jesteś na tym omylon. Ale to tak wiedzieć racz, iż mię taka
chuć dzierży, abych mógł widzieć ty tak zacne a tak nauczone ludzie, abych temu
rozumiał, iżbych je tu jaką pilnością przyzwać miał, a nie tylko ty, ale i ony
Melanktony, Brencjusze i insze. A nie tylko, abych miał po to sługę posłać abo
jemu to poruczyć, ale radbych na to pokusił wszytkich majętności swych, a
radbych je na to ważył.
Kto prawy
heretyk?
A iż je W.M. z jakiejś wżdy
znacznej a nic nie tajnej złości raczysz zwać heretyki, którekolwiek dziś świat
ma: więtszym się heretykiem być okazujesz; a to ktemu jeszcze, iż mi fałszywie
przypisujesz to, coby się kolwiek odszczepieństwa, złościwości i niewiary w tym
sławnym królestwie działo. A co ty mnie przyczytasz, to się tam wszytko w twoim
cechu dzieje, gdyż się tam nic nie najdzie tak sprostnego a tak pogańskiego a
prawie odrzeczonego, czegoby ten wasz rzymski Babilon a to królestwo
antykrystwo, które ty stolcem apostolskim zowiesz, z wielkim krześcijańskim
upadkiem a uciśnieniem, nie przyniosło a nie wznowiło. Ale blizko jest już
dzień Pański, i tak widzę, iż ta przepaść marna i z tą o trzech głowach
chimerą, która tak, wedle Pisma, rozszerzyła się przeciwko książęciu wszech
książąt, chwałę Jego prawie krwawym bojem pustosząc, bez waszej mocy rąk, tak
jako prorok powieda, będzie starta a upaść musi.
A tyć to są rzeczy, mój
łaskawy Panie, któreś o mnie pewnie wiedzić raczył; a być był W.M. tego ode
mnie nie potrzebował wiedzieć, iściebych się ja był ani W.M., ani żadnemu
inszemu człowiekowi tego przez żadne wyznanie swe nigdy nie sprawował, gdyż nie
tylko tu, około siebie doma, ale po wszytkich granicach państwa mego Pana, Jego
K.M., są ty moje sprawy jasne a nietajemne, a nie tylko tu, ale i u postronnych
narodów, a nie potrzebują iście już ode mnie więcej żadnych spraw ani żadnach
wywodów. A z tych przyczyn więcej się temu dziwują, iż to W.M. o mnie jeszcze w
Auszpurku z pewnych powieści słysząc, by się było to w Warszawie w jednej
godzinie W.M. o mnie nie ponowiło, iżeś tego, będąc W.M. ze mną długi czas, do
mnie obaczyć nie mógł, gdyżem ja w sobie był natenczas nic nie odmienił, nic-em
też iście przed W.M. nie taił, ani pokrywał i przy sprawach kościelnych, tak
jakoś się o mnie dowiedział, iż z zawieszoną twarzą stawam wielekroć-eś W.M. ze
mną społu bywał, czego wszytkiego i pewniej i jawniej i słuszniej mogłeś się
był W.M. i przysłuchać i przypatrzeć i ode mnie wyrozumieć właśniej, bych był o
tym rozumiał.
A tak iżbyś mię w tym, tak
jako W.M. piszesz, z prawj chuci żałował, tego ja jeszcze ku sobie przypuścić
nie mogę, ale iżem ja żałościw, to w sobie dobrze czuję, a życzyłbych sobie
tego, abyś był ze mną W.M. w tych rzeczach spólne pogadki miał, a iżbych je był
sobie ze mną uczynił W.M. w pytaniu, a ja w odpowiadaniu. Abowiem pewnie się
tak nadziewam, iż z W.M. nauki mocniejbych był w sobie swą sentencją
utwierdził, a z mojej odpowiedzi prawdziwej snadźbyś był W.M. też lepszy umysł
wziął, a na inszą stronę ji obrócił, a wdzięczniejszembych się był pewnie w
W.M. stał w tym spółku, niż tak zdaleka w niebytności; a zwłaszcza, jeśliby tak
było, jako mi pisać raczysz, iżeś tego niczym inszym wywodzić mnie nie chciał,
jedno szczerym a jasnym krześcijańskim pismem, skądby się pewnie wszytko było
więcej za mną, niż przeciwko mnie, znalazło. A coby miało być przeciwko mnie,
pewnieby był snadnie W.M. przeciwko sobie obaczył być, a pewniebyś się był W.M.
sam duchem swym zaraził, mocą ducha onego Pańskiego a natchnieniem, która moc w
tych naukach marnych waszych, prawie jako mgłą gęstą a ciemnym powietrzem,
zakryta prawie jest, która z tego zarażenia zawżdy wolna być musi, a on wieczny
Pana Krystusów Kościół i Jego prawdziwa nauka z tej marnej a głębokiej tych
omylnych nawalnych waszych przepaści wynurzyć się zawżdy musi. Co iż tak
przypaść musi z przejżenia Opatrzności Pańskiej, iście w tym nic bynajmniej nie
wątpię.
Krystus krzywdy
swej długo cierpieć nie może.
Alem ja przedsię z tego
wielce żałościw, iż Cię widząc człowieka słusznemi sprawami obdarzonego,
któregośmy przyjazdu z radością oczekawali, z którego, jako z jakiego pewnego
postanowienia, wszyscy o ochędożeniu a o słusznym postanowieniu tych naszych
północnych kościołów wielkąchmy byli nadzieję położyli, - iżeś się obrócił,
wedle obietnice Pańskiej, w rozmysł przeciwny, a nie tylko, abyś chciał
oczyścić albo ochędożyć przypadłe błędy, ale owszem, abyś je utwierdził i
postanowił, ze wszytkiej mocy swej z pilnością się o to starasz. A jeśli w tym
długo umysł ten Twój trwać będzie, boję się pewnie ( czegobych ja z iście
krześcijańskiej powinności nie życzył ), iż, gdy się napilniej o to starać
będziesz, abyś naszkodliwiej nie upadł, aby ten, kto chce bezpiecznie przeciwko
Chrystusowi powstać, jako Cirintus albo Arius, aby w bezpieczeństwie nie
zginął, a po tym nędznym żywocie aby onemu żywiącemu Bogu a sprawiedliwemu
krzywdy swej pomścicielowi w winach nie upadł, a nie w onych, jako się takiemu
zda, czyściowych, ale w onych srogich a okrutnych piekielnych, którym już nigdy
końca być nie może. Albowiem tej krzywdy Pan długo cierzpieć nie może, a im to
jest rzecz pewniejsza, tymby z większą pilnością a czujnością miała być
przestrzegana.
A iż mi też W.M. z tego
także, abych się tego lękał, upominasz, a iżbych pilnie o tym myślił, abych nie
tylko sobie, ale i komu inemu srogiej pomsty nie zasłużył, lękając się o to,
abych i na duszy i na ciele i na domu swoim prędkiego upadku nie wziął: czym
mię straszysz, tego, proszę, sam się lękaj! Abowiem onego ożywiającego
Krystusa, w którym nasze wszytko dobre i ożywienie należy, nie tylko, abyś Go
uwielbić abo umiłować miał, ale ze wszytkimi pilnościami tak się o to starasz,
abyś Go zaniszczał a na wszem ustawicznie prześladował. A o sobie, tak jako
W.M. tuszysz jeszcze, nie baczę, czegobych się tak barzo lękać miał, aczkolwiek-em
człowiek każdej mdłości człowieczej a upadkowi porzucony,
Kto jest w
Kościele Pańskim, ten jest w obronie Jego.
Ale iżem jest w Kościele a w obronie pana mego, bez którego żadny żywot ani
zdrowie być nie może, a iż Jemu samemu dufam, ani ja, ani dusza ma pewnie
zaginąć nie może. Gdyż Dawid święty jawnie świadczy, iż żadny upadek na takie
przypaść nie może, którzy ustawicznie przemieszkiwają w domu Pańskim; którym i
owszem on Pan przez Ezjasza proroka tę łaskawą otuchę
Obietnice
Opatrzności Pańskiej.
dawać raczy: Wy jesteście noszeni w żywocie a we wnętrznościach moich, a Ja
aż do starości a do siwych włos waszych nosić was będę, a nie opuszczę was;
także też i przez Ozeasza nas ciesząc, mówi: Ja was wybawię nie w mieczu, nie w
łuku, nie w koniu, ale w mocy Pana Boga waszego.
A jakoż ja tych pogróżek
lękać się mam, gdym jest w tym zebraniu, którego stróżem i zbawicielem jest
Pan? A wszakoż przypadki, uciski, przygody, frasunki, którymi Pan Kościół swój,
dla więtszego oznajmienia imienia swego i dla wzbudzenia w Kościele swoim wiary
i k niemu ucieczki, czasem i pokarywać raczy, jeśliże też co takiego na mię
przypada albo przypadnie, z pokorą znosić będę. A tako o tym rozumiem, iż nie z
przypadku jakiego, ani od człowieka, ale od samego wszechmogącego Boga, a iż
nie w srogości gniewu ani żadnej niełaski, ale sprawiedliwego sądu, mnie to
przychodzić może, aniż dla tego od Niego ani od świętego Kościoła Jego dam się
odwieść abo odciągnąć, ale jako On ustawicznie do siebie każdego woła,
którzyśmy są spracowani a uciążeni, tak się k Niemu uciekać będę, Jego
wspomożenia, Jego miłosierdzia czekać będę a na wszem Jego samego wzywać będę,
a z onym Dawidem k niemu wołać będę: Zmiłuj się nade mną, zmiłuj się, mój miły
Panie; a będę się cieszył onymi obietnicami Jego, gdzie tak mówi: Wzywaj Mię
czasu zasmucenia swego, a Ja ze wszytkiego mocno wydrę ciebie, a będziesz Mię
chwalił; albowiem na kogoż Ja słusznie weźrzeć mam, jedno na nędzniczka a na
udręczonego, a na onego, który drży przed słowy mojemi? Abowiem dobry jest Pan
każdego pocieszający w zasmuceniu jego, a prawie poznawający każdego dufającego
sobie.
A gdyż-em takimi rzeczami i
tak mocnymi świadectwy uiszczon i utwierdzon od Niego, niemasz nic takiego, z
czegoby mię W.M. abo przestrzegać miał, abo o mnie wątpliwości jakiej być
raczył, którego za mocą Pańską żadne przygody, żadne uciski ani żadne przypadki
sprzeciwne odciągnąć od prawdziwego Kościoła ani od wiernej nauki jego nigdy
nie mogą; a owszem temi pogróżkami i ich strachy, gdy są prawdzie przeciwne,
więcej mi się poczęta moja myśl i twierdzi i pobudza ani ze mnie otarta być
może. I tak owszem o mnie W.M. rozumiej, iż niemasz nic na świecie tak
ciężkiego, tak smętnego, tak trudnego, tak straszliwego i tak poważnego,
czegobych nie radszej podniósł, aniżbych od tej poczętej a poznanej Krystusa,
Pana mojego, prawdy odstąpić miał, acz się o tem pilnie starasz, iżbych, jej
odstąpiwszy, ku tej waszej a antykrystusowej a wymyślonej ewangeliej dał się
przywieść abo odmienić miał.
I będę się o to starał za
wspomożeniem Bożym, tak jako mi W.M. przypominasz, abych się doktorem nie
czynił, gdyż-em się żadnemi naukami nie parał, a iżbych się też leda plewam
wznosić nie dał, abych się tej lekkiej waszej plewie faryzajskiej ni w czym
unieść nie dał; a wszakoż poczciwemi przykłady, tak ile ze mnie będzie być
mogło, bliźniego swego abych uczył, o to się starać będę, wedle onego Pisma, iż
każdemu rozkazano jest, aby miał pieczą o bliźnim swoim. A na drugim miejscu
tak niech świeci światłość wasza.
Kościół
Lipomanów.
Potym też, iż to znam, że
W.M. Kościół Pański z więtszej części ludzi rozeznawać radczysz i dziwujesz się
temu, jeśliby w tym to małym zebraniu Krystus był, przy którym ja stoję, jakiby
to był barzo mały a uciśniony kącik królestwa Jego, gdyż Mu Ociec wszytki
narody i wszytki granice ziemie w poruczeństwo dać obiecał, a iż miał opanować
wszytkę szerokość ziemie od morza do morza, a od wszytkich rzek aż do końca
wszytkiego świata, a iż wszyscy ludzie, któregokolwiek sobie sprawić raczył, do
Niego się zbiegać będą, a imię Jego wszyscy chwalić będą: tubych ja W.M. pilnie
chciał spytać, jeśliże tylko rzymski Kościół jeden sam Kościołem jest, który na
barzo małym placu zasadzon jest, jakiby też to był mały kącik Kościoła
Pańskiego, abo jakoby te rzeczy, wyżej wypisane, Panu naszemu przywłaszczone
prawdziwie być mogły; abo jeśliżeby na świecie nigdy nie był rzymski Kościół,
jeśliżeby już nigdy nie mógł być Kościół Krystusów. A tak pewnie na tym stanąć
musimy, iż, wedle Pisma, królestwo Pańskie jest rozszerzone od morza do morza,
a od wszytkich rzek do końca wszytkiej ziemie; ale iż to napewniejsza rzecz
jest, iż Pan poznania swego nigdzie pilniejszego nie ma, jedno w sercach a w
myślach ludzkich, i wnet po stworzeniu świata tam je postanowił i tam zawżdy
chce, aby był chwalon, wielbion i za wszytki łaski błogosławion, i dla tego Pan
człowieka na podobieństwo swe stworzyć raczył;
Kościół prawy
Pański wnet od stworzenia świata.
Abowiem ten człowiek, gdy prze zgwałcenie onego prawa swego, z onego dostojeństwa
swego i z onego Boskiego umysłu objaśnienia już był upadł, nie owszem był już
zatracon, tylko z onego ogroda rozkoszy był wypędzon, tak iż już musiał żywot
nędzny a wszego udręczenia napełniony zawżdy wieść, a w pracy a w pocie
żywności swej nabywać i potomstwo swe, w którym Pan Bóg chwałę swą wieczną
postanowić raczył, w boleści a trudności rozmnażać a wychowywać; a iż miał
mocno wierzyć onej obietnicy Pana swego, którą obiecać raczył o onym zesłanym
plenieniu swoim, w którym miał ubłogosławić wszelki narody świata. A tak i
naonczas tylko między onemi dwiema człowieki już był pewny Kościół Pański, a
jako w małej latorośle był wszczepiony, a potym na rozliczne narody a pokolenia
a w rozmaite ludzi rozszerzony, a nie był w on pień wszczepiony, który poszedł
z Adama, ale no onej obietnicy, która była Adamowi onemu uczyniona, jest
zasadzony i fundowany. A tak zawżdy jakoż od tego Adama, a od początku
wszytkiego świata, aż do samego przyścia Krystusowego, a tego Pana Odkupiciela
i Zbawiciela świata wszytkiego, zawżdy wżdy jaki Kościół był, który stał przy
nadziei onego obiecanego Zbawiciela, chwaląc a wielbiąc Pana Boga swego, a
mając zupełną nadzieję przydź zasię ku onej pierwszej nieśmiertelności, na
którą jesteśmy wszytcy stworzeni, które zebranie nie zawżdyć musiało być w
jednej mierze, ale czasem więtsze, a czasem mniejsze. Abowiem nie wszytko wobec
Adamowo potomstwo tej świętej obietnicy wierzyło, a owszem jeszcze i między
onemi dwiema syny jego jeden gorszy, a drugi lepszy był nalezion; tak iż przez
tysiąc do pięcidziesiąt i sześć lat były te narody rozmnażane, a potym prze
wzgardzenie tych obietnic Pańskich wszytko było potopem zniszczono; tylko w
samym jednym Noachu a w onym jego barzo małym poczcie narodu wszytkiego świata
Kościół a zebranie zostało było. A tu możesz rozumieć, jaki to był Kościół i w
jakiej szerokości ziemie zamkniony był: nędznyż to był a barzo mały Kościół, a
przeto i potym od onej rozrodzonej wielkości ludzi zawżdy był poniżony i
wzgardzony. Także też, kiedy ony miasta Sodomskie zapaść się miały, tedy jedno
w samego Lota narodzie Kościół miejsca onego pozostał. A gdy naonczas był
Heliasz żywo na powietrze pochwycon, tedy tam Pan mówi, iż między wszytką
wielkością narodów jedno siedm tysięcy mężów policzył być, których jeszcze kolano
nie klękało przed baalowym bałwanem, i ci byli tak rozproszeni, iż ich było
barzo mało znać, tak iż Heliasz narzekał, bo mu się zdało, iż był jedno sam
natenczas pozostał. Cóż zasię rozumiesz już przy samym przyjściu Krystusowym,
co wtenczas był za Kościół? Jeśliż on onych biskupów, onych licemierników,
onych wymyślaczów zakonnych, którzy onę świętą obietnicę o przyściu Mesjaszowym
na mocy a na bogactwie a na przywrócenie królestwa świeckiego sobie obracali, a
ziemskim Go królem być czekali, zbroją a możnością walecznego, który je miał
wydrzeć z zwierzchności rzymskiej, a w słusznych prawiech w pokoju a
bezpieczeństwie im rozkazywać miał? Zaź nie właśniej Kościoła przywłaszczyć
mógł onemu Zacharjaszowi, Symeonowi, Józefowi, Elżbiecie, Marjej Pannie i inym,
którzy o prawdziwym Krystusowym przyściu a o Jego duchownym królestwie
jednostajnie wierzyli i rozumieli, nie naśladując onych biskupów, onych
wywracaczów, onych faryzajskich wymysłów a szaleństwa, ale owszem onemu
Zacharjaszowi, onemu Symeonowi, onej Annie prorokiniej, którzy, wiernej nauki
naśladując, im ją rozpowiadali, wierzyli i ich słuchali?
A tu rozumiej, których był za
czasu Krystusa z tych wiernych Kościół Pański, jeśliże tych, jeśliże biskupów
onych a przełożonych onych, którzy byli wysokie stolice zasiedli, proroctwa
wykładali, zakony i ustawy, sądy i ceremonie w rękach swych mieli, zwierzchność
a moc wszytkich wykładów u siebie w mocy mieli i zatrzymywali? Ale snadź więcej
onych, którzy Krysta Pana, wszytkiego świata Zbawiciela swego obiecanego, ine
wszytko opuściwszy, wierzyli i naśladowali, a Jego potym nauki z maluczkim
pocztem ludzi słuchali i pilnowali!
Maluczki Kościół
Pański.
A jakoż Wielebność Twoja masz
tego zaprzeć, iż tam jest Krystus abo Kościół Jego, gdzie, chociaj mała cząstka
ludzi, ale wiernie przystała a mocnie się dzierży ewangeliej świętej? Jakoż
zasię też to W.M. utwierdzić może, chociaj gdzie będzie wielkość i możność
wielka ludzi i chociaż zacnie przełożona, którą się ja brzydzę a ją
prześladuję? Alebyś snadź rzekł: „Tedy to będą fałeszne o szerokości Syna
Bożego królestwa świadectwa”. Ale nie! Bowiem Pismo powiada, iż na wszytek
świat i po wszystkiej szerokości ziemie rozniósł się głos wiernych Pańskich. I
widzisz, iż po wszytkim świecie ci są, którzy Pana Boga swego wierną miłością a
wiernym nabożeństwem chwalą, którzy imię jego wielbią, błogosławią i wyznawają,
a iż się tak przez Syna swego objawić raczył, Jemu dziękując, wysławiając; ale
by to ich małe zebranie ku onej drugiej wielkości ludzi, między któremi Go nie
sławią, miało być przyrównano, tedy maluczcy barzo a prawie ściśnieni są.
Królestwo Pańskie
uciśnione.
A tak na tym stanąć musimy,
iż, wedle Pisma, Królestwo Pańskie jest rozszerzone po wszytkiej szerokości
ziemie, od morza aż do morza, a od wszytkich rzek aż do końca wszytkiego
świata; ale nie takie, jakie było Cyrusowo albo Alexandrowo, abo też Augustusa
Cesarza, które bogactwy, możnościami, a zdarzeniem wszytkich rzeczy kwitnęło a
było widome: ale to Królestwo Pańskie owszem jest zaciśnione, udręczone a w
wielkim niebezpieczeństwie i w frasunkach postawione, a zawżdy się jako w
nawałnościach morskich kołyszące, a czasem jakoby też tonące, ale zawżdy mocne
a trwające aż do skończenia ostatecznego świata tego, bo nie jest z tego
świata: duchowne jest, tak jako o nim sam Pan Krystus przed Piłatem wyznawał,
powiedając, iż Królestwo moje nie jest z tego świata. A iż też to W.M.
przypominać raczył, iżby to było nędzne Królestwo Krystusowo, jeśliżby się
tylko w niemieckich krainach a w tych polskich ziemiczkach zamknąć miało, a
iżby był darmo Krystus umarł, gdyby był tak małą małość ludzi śmiercią swą
sobie pozyskać miał: mnie się zda, żem to słusznie W.M. okazał, iż na tym
świecie, na którym jest Kościół a istność święta Jego, iż się nie zamyka w
samych tylko niemieckich krainach, ani w tych polskich ziemicach, też nie w
Angliej ani też w tem waszem szeroko po świecie rozproszonym Babilonie
rzymskim, ale po wszytkiej szerokości świata; a iż Krystus nie dla jednych
zwłaszcza, ale dla wszytkich umrzeć raczył, a wszytkich pragnie, aby byli
zbawieni, i wszytkich do siebie równo woła i namawia, ale nie wszytcy j Niemu
się garną, według onej powieści Jego, iż wiele jest wezwanych, ale mało
wybranych.
Jeśli zależy na
wielkości Kościół, tedy Turcy – Kościół.
A tak, wedle W.M. zdania,
Kościół Krystusów ni w czem inem nie zależał, jedno w wielkości zgromadzenia,
tak jako to T.M. przypominać raczysz. A jeśliby to były tego pewne a
niewątpliwe znaki, tedyby tej waszej swawolnej nałożnice rzymskiej ta
ufarbowana a ubiretowana sykofańska tłuszcza nigdy nie mogła być Kościołem, ale
owszem jeśliby to na wielkości zależało, tedy też Kościół był w onym
Machomeckiego nabożeństwa zebraniu, którzy mało nie wszytek świat nie tylko,
aby przechodzić mieli, ale prawie już posiedli i opanowali, a którzy owszem
Krystusowemu nabożeństwu abo krześcijaństwu łaskawszemi a miłosierniejszemi być
się okazują, gdzieżkolwiek są pod ich rozkazowaniem, a tym i takim, którym wy
tego srodze żelazem i ogniem złościwie a niesłusznie bronicie, wolnego
ewangeliej świętej wyznania i używania, oni dobrowolnie dopuszczają i od
każdego gwałtu i krzywdy ich bronią a bezpieczne czynią.
Też W.M. przypominać raczysz, iż
w takiej małości Duch święty nie mógł być w Kościele Bożem do tych czasów aż do
piącinaścieset lat, dokładając tego, jeśliby to była prawda, iżby tylko w
niemieckich krainach a w tej trosze polskich ziemicach Kościół zależał, gdyż go
Zbawiciel tu posłał, aby z nami ze wszytkiemi był aż na wieki a nauczał nas
każdej prawdy: to jakoby się słusznie zgodzić miało, jeszcze prawie rozumieć
nie mogę, bo, jeśliby Duch święty tylko od onego czasu począł być w Kościele
swojem, gdy Go Zbawiciel zesłać raczył, tedyćby to była prawda, iż przed
piącięnaściset lat a przed kilką lat nie był nigdy w Kościele: albowiem przed
onym czasem nie byłby jeszcze zesłan. A stądby ona sprośna omyłka uróść mogła,
iżby Kościół mógł być bez Ducha świętego, a toby się wywieść musiało nad nasz
rozum, i, jakoby to prawdziwie być miało, ja tego słusznie znaleźć nie mogę.
Bo, jako W.M. przypominasz, iż, jeśliby tylko w niemieckich krainach albo w
tych małych polskich ziemicach Krystus albo Kościół być miał, tedy przed
piącinaścieset lat Duch święty nie był w Kościele; jakoby to Duch święty do
jakiego pewnego miejsca był przywiązan, a iż, gdyby gdzie był na jednym
miejscu, aby już na drugim być nie mógł. Dosyćby to był iście mądry przypadek
powiedzieć, iż, jeśli Duch święty tu jest, tedy Go tam dalej niemasz, abo iż
Kościół na zachód słońca ma Ducha świętego, tedy go już na wschód słońca
Kościół mieć nie może. Słuszniejby tu iście z tego pośmiech mógł być, gdyż
wszytkiemu światu zesłan jest Duch święty, a tam, gdzie jest wierna sprawa
wolnej wolej a słowa Pańskiego, tam nielza, jedno iże wszędzie musi być Duch
święty.
A tu widzę, nacz się myśl W.M.
pociąga, bo W.M. to przywłaszczasz Duchowi świętemu, iż zawżdy w Kościele jest,
a Kościołem W.M. mianujesz stolicę rzymską, a to jej przywłaszczasz i kolejem
namiastkom jej, jakoby tak chciał rzec, iż w Rzymie tylko jest Kościół, bo tam
stolica Piotrowa, tam kolejne potomstwo jego, tam nalepsze zgromadzenie; a gdy
Duch święty nie może być, jedno w Kościele, tedy Go nigdzie indzie niemasz,
jedno w Rzymie; a stąd to roście, iż w niemieckich krainach ani w polskich, ani
w inych ziemiach i w Kościołach, które nie są z waszej rzymskiej synagogi,
niemasz Ducha świętego. Co jest rzecz z wszech fałszów fałszywa; bo, jako
Kościół Pański samej stolicy rzymskiej nie jest przywiązan, takżeć też i Duch
święty tam nigdy przywiązan być nie może.
Owszemby się jeszcze tak
słuszniej powiedzieć zeszło, iż w niemieckich Kościelech jest Duch święty tedy
go w rzymskim niemasz; iścieby podobniejszy był ten argument, bo, jako czarne z
białym, tak rzymski Kościół z niemieckim są od siebie różni, albowiem ów jeden Krystusów,
a ów drugi antykrystów, gdyż nie jest od Krystusa ani od apostołów fundowany,
jedno od onych rzymskich papieżów a od ich fałesznych pomocników zbudowany
jest, a nie w Słowie Bożym, ale w ich błazeńskich a bluźnierskich wymysłoch a
ustawach, jako są: uczynki widome, uczynki zakupne, służby kapiczne,
przezżeństwa kapłańskie, czyściec, odpusty, wymyślne posty, msze pojedynkowe,
anniwersarze, trycezymy i ine obchody umarłych, pielgrzymstwa, miłościwe lata,
buły rozliczne i ine rozmaite wymysły ku temu podobne, a dla sprośnych
wydartków od tych marnych szynkwarzów a od tych antykrystowych wikarjów
niewstydliwie a swawolnie ustawione. Co wszytko owy prawdziwe wywody, które
W.M., zamykając list swój, przytoczyć raczył, jako Atanazjusa, aleksandryjskiego
biskupa, i Jeronima świętego, wielkich słupów kościelnych, mocnie a jawnie
potwierdzają.
Sam przeciwko
sobie Lipoman świadki wiódł.
Co się jaśnie na wszem
okazuje. Abowiem oni tylko ten sam wierny Kościół być utwierdzają a prawdziwym być
wyznawają, który apostołowie, od samego Pana Krystusa zrozumiawszy, nam podali
i mocno postanowili. Który już w sobie żadnej odmienności mieć nie może, który
nam w wielkiej poczciwości i powadze mieć rozkazał, ten prawy a wierny Kościół
nam okazując, który na naukach apostolskich jest fundowany i który ma trwać aż
na wieki, a w tem nam przemieszkiwać i ustawicznie przy niem trwać rozkazali i
poruczyli. A z temi tak świętemi doktory, prawie jako w cel sprzeciwiają się
wasze wyższej mianowane sprawy, abowiem wasz Kościół rzymski kto obaczyć chce,
snadnie ji zrozumie z tych wyżej mianowanych rzeczy.
A iżbych prędzej koniec pisani
swemu uczynił, dalszego o nim objaśnienia już tak zaniecham, tylkobych to rad
W.M. tak o mnie za pewne rozumiał, iż ja wolę być w tym ciasnem a wzgardzonem
kąciku tego Kościoła Krystusowego, któremu są ty słowa powiedziane przez
proroka, iż nic siŁ nie lękaj, moja miła maluczka trzódko, a wolę z tą małą
trzódką (która wiernie a prawdziwie rozumie) być a zwan heretykiem, niżli w tym
waszem świątym rzymskiem kościele wielmożnemi a nadętemi tytuły być zwan
świątym a apostolskim krześcijaninem. A toć są ty rzeczy, którem uczciwiej
Zacności Twojej, acz długim a podobno uprzykrzonom listem, napisał. A to mię k
temu człowieka, dworem zabawionego i wielkim Rzeczypospolitwj sprawami
uciśnionego, tak jakom mógł, ukradając sobie potrosze wolności, odpisać W.M.
iżeć-em nie w ten obyczaj pisał, aby się dosyć zstać miało, gdyż się ja w tej
mierze dyscypułem a nie mistrzem być rozumiem, jedno iżbych W.M. którko
ozmajmił, przy czym umysł mój zostawa abo którego się pisma chwytam i którem
się podpieram. A pewnie są ty rzeczy ode mnie poszły, ilem ja z serca swego
wyszpiegować mógł, prawie z czystego, wiernego, przezroczystego, a prawie
krześcujańskiego umysłu.
I dla tegom to i radszej i
ochotniej W.M. wypisał i oznajmił, iż, gdy to wiem, że W.M. tu do nas w tej
sprawie przyjechał, abyś nabożeństwo wiernie Pańskie tu postanowił a prawie
porządnie naprawił, iżby się na ty srogie a straszliwe wymysły ludzkie dobrze
rozmyślał, a zebrawszy myśl do siebie, radszej się obrócił do rozmnożenia a do
rozszerzenia tej świętej prawdy ewangelijskiej, którą na ten czas
prześladujesz. Abowiem, jeśliżeś W.M. tu przyjechać raczył, jako z listu W.M.
słusznie o tym rozumieć mogę, abyś jeszcze lepiej utwirdził ony stare błędy a
ty uniosłe wymysły, życzyłcibych tego iście, ze zwyczaju a z uprzejmości
krześcijańskiej, abyś się rozmyślił a słowem jasnym a jawnym ku temu się
przywieść dał, abyś radszej Krystusem, a z Niem, tak jako On sam powiedać
raczy, pospołu zbierał, a nie rozpraszał.
A jeśliże u siebie onemu wiernemu
wiecznego Boga Słowu i onemu prawdziwemu Panu naszemu, Jezusowi Krystusowi, i
Duchowi świętemu, wszytki serca ludzkie oświecającemu, który przyszedł karać świat
z grzechu, z sądu i z sprawiedliwości, a onej szczyrej prawdzie Jego miejsca
żadnego nie dasz: życzyłcibych od Pana Boga tego, iż, jako Pawła, gdy jechał do
Damaszku prześladować, pohamować a nawrócić raczył, aby też i Ciebie jakiem
[jawnem] a zewnętrznem znakiem od tej poczętej myśli też powściągnąć raczył,
abyś się do części a do dziedzictwa Krystusowego nawróciwszy, a zrzuciwszy z
siebie swą domową a starą onę zakwaśniałość, a oblókszy się w onę nową
sprawiedliwość Krystusowę, szczęśliwie a zupełnie się do domu nawrócić raczył.
A iż tego W.M. tak pilnie życzę, częścią mię ciśnie do tego miłość
krześcijańska, też i lata i stan W.M., a k temu ta ludzkość, godność, nauka i
urząd ten, który na ten czas u nas na sobie nosić raczysz. Abowiem i wiele inych
godności około W.M. znam, któremi wiele ludzi możesz przejdź, a słusznie, gdyby
k temu miłość Krystusowa a jasność ewangeliej świętej Jego jeszcze przystąpiła;
a słusznieby Twoje zwłaściwe inne cnoty i Twoje sprawy mogły być za przysmak
inem ludziom i na wielki przykład postawione.
A iż mi to też W.M. przytoczyć
raczył, iż mi jedno tego tylko do wszytkich cnót inych dobrych nie dostawa,
jako onemu Saladynowi, iż prześladuję wiarę krześcijańską: tegoż iż ja w sobie
nie najduję, tedy około W.M. pewnie a niepochybnie najduję; albowiem to widzę,
iż, chociaż W.M. od imienia Krystusowego przez krzest święty imię
krześcijańskie sobie pozyskał, ale, jeśliby żywot i stan i obyczaje W.M. ku
Saladynowi (który, jako piszą, iż książę było ślachetne i rozlicznemi cnotami
jasne) a ku jego żywotowi przyrównać miał, tedyby też W.M. nic inszego nie
zostało, jedno przezwisko krześcijańskie; abowiem, acz zwirzchowne cnoty przy
W.M. zacne a poważne widzę, ale, iż nie są z onej szczerej Krystusowej wiary,
ale z onego rzymskiego marnego wymysłu, w którym zasługi ludzkie za
usprawiedliwienie przywłaszczasz, nie insze są, jako Saladynowe, to jest
świeckie, a nie krześcijańskie. Abowiem cóżkolwiek jest bez wiary, to jest
pewnie grzech, a co grzech, to już pewnie z tego chwała być nie może; a przeto
było rzeczono Saladynowi, iż wszytko ma, co należy ku cnocie, jedno iż wiary
nie ma, a nie jest krześcijanin. Abowiem, gdy tego tak zacnego a ślachetnego
książęcia ona stałość a umiarkowanie prawdy niepewną a nieustawiczną rzeczy
ludzkich odmienność a fortunę tak znosiło, iż, gdy już umierał, tedy przed swem
ciałem nosić kazał nie ony herby a klenoty, któreby zacność narodu a stan jego
wynieść miały albo okazować onę wielką zwierzchność jego, albo ony obfitości
królestwa jego, abo ony tryumfy albo zwycięstwa jego, chorągwie, napisy,
przyprawy, zbroje, ubiory kosztowne i ine znaki zwycięskie, abo i ine cnót
swoich przyprawy i ochędogi, tak jako bywają w onym waszem rzymskim Kościele
jawne kupiestwa, a prawie jako szynkarstwa: ale kazał przed sobą nieść znak
wzgardzenia takich wszytkich rzeczy, a to, coby okazało ludzkiego żywota nędzę,
upadek a nikczemność, to jest lnianą prostą koszulę, ukazując to, iż człowiek,
tak ślachetne stworzenie, tak marne a sprośne dokończenie zawżdy sobie przynosić
musi; a rozkazał ktemu głosęm wołać, iż oto ten jest Saladyn, który był
opanował Azją wszytkę, który z takiej obfitości a rozszerzenia królestw swoich
nic inszego z sobą nie odnosi, jedno tę nędzną lnianą koszulę. A ktobykolwiek
tę jego stałość a tę jego pomierność chciał słusznie a z dobrego umysłu
szacować, nic inszego mu przyczyść nie może, jedno prawą, piękną a osobliwą
cnotę. A tak nie tylko Saladyńskich, ale, tak jakom pirwej przełożył, prawych
krześcijańskich, a w prawej Krystusowej miłości a dobroci wiernym a prawdziwym
nabożeństwie ochędożnych cnót życzyłcibych, Nauczciwszy Księże, ku którym
jeśliby jeszcze objaśnienia prawego przyłożyć raczył, nie tylko Saladyna albo
tych naszych lat wiele sobie równych w zacności ludzi, ale snadź i ony stare,
mędrce a filozofy, ony Platony, Arystotelese, Katony, Fabiuse, Cicerony,
których jeszcze jasne a zacne sprawy jawne światu są, - wszytkobyś to przeniósł
i przezwyciężył. Ale iż nad ty wszytki jeszcze k temu ten przodek masz, iż masz
poznanie Boga prawdziwego, tem sprośniej grzeszysz, iżeś jest od nich w tak
zacnach cnotach przezwyciężon.
Ale iż mi też to na myśl
przyszło, co abych ku wierze przypuścił, jeszcze się do tego słusznie przywieść
nie mogę, a wszakoż, abych wżdy przyjacielskie upominął, a owszem abych Ci to
oznajmił, bezpieczeństwo ono, którego też W.M. w upominaniu swoim, a owszem
słuszniej mogę rzec, w rozdrażnieniu nade mną używać raczył, to mię k temu
przywiodło, iż W.M. o sobie u wiela ludzi zacnych tę wiarę i to mnimanie
zostawić raczył, iż się W.M. tak zdało, żeby Jego K.M. Pan nasz żadnej
snadniejszej drogi ku uspokojeniu a postanowieniu tego nowozaczętego
nabożeństwa nigdy znaleźć nie mógł, jedno ono radę, którąś W.M. onem Świętym a
Najaśniejszym Majestatem, to jest Jego Cesarskiej Możności i Jego K.M. Królowi
Rzymskiemu, książętam świętym a prawie mądrym, wnet po uskromieniu niemieckiej
burdy dawać raczył, którą radę oni dla jej srogiej złości wzgardzili i od
siebie odrzucili, a to taką, iżby oni byli dali wnet ściąć Jana Fryderyka,
książę saksońskie a stolice cesarskiej elektora, a Filipa, landgrafa heskiego,
książęta ony, oprócz cnót przyrodzonych, zwłaściwemi jakiemiś dary i
oczekawaniem zacne a chwalebne, tak jako przedniejsze burzyce, a prawie głowy
onego nowostawionego swawolnego odszczepieństwa i zamieszania; iżby też Jego
K.M. tych przedników kilko w tym swojem królestwie a tych herstów, którzy się
tej świętej ewangeliej chwytają, a tak jako je zwać raczysz, odszczepieństwa
sprawce i rozsiewacze, takież dał o gardło przyprawić; a tak za to W.M. u
siebie miał, iż taką jedną sprawą wszytkich onych wnętrznych złych przypadków i
zamieszania, których początki już prawie w progu stały, przyczynaby się była
oderżnęła a zniszczyła, a rzeczpospolita w swoim własnym zakwitaniu w pokoju a
w bezpieczeństwie zastaćby musiała, a onym rozruchom a rozterkom niemieckim
dawnoby się był mógł tym sposobem koniec stać, Jego Cesarska Miłość na ine
zacne sprawym, na pokoju i na odpoczynanie dawnoby się był obrócić mógł; a iż
się za radą W.M. tak nie zstało, tak mnimał W.M., iż z tych przyczyn pełno tam
jeszcze wszędy zamieszania; a takżeby i Jego K.M. trzeba się tego ostrzegać, i
iżby też tym kształtem tym zaczętym początkom, takież jako się W.M. zdało, w
czasie zabiegał: tak żałosnej rzeczy, mój łaskawy Panie, abych ja wierzyć miał,
niesnadnie się iście dam przywieść do tego, dla twoich zacnych cnot, o
którycheś wiele ludziom i mnie samemu dał osobie dobre mnimanie.
Ale jeśliże to prawda jest, jakoż
to wiele zacnych ludzi twirdzi, złościwaby to była rzecz, sprośna, okrutna, a
nie krześcijańska, aniż żadnym obyczajem z prawemi cnotami, których ja tobie
krześcijańskie życzę, nigdyby się zgodzić nie mogła. Abowiem coby już miało być
barziej złościwszego, barziej okrutniejszego a prawie krwawego, a od
Krystusowej powinności odszczepionego, jedno ktoby myśli wolne ludzkie, które w
inych sprawach swoich wolne są, odciskać miał krwią, a okrucieństwem od wiernej
a szczerej prawdy, od wiernego Pana swego poznania, od miłości, od bojaźni, od
używania Jego; gdyż i złościwych onych a rozmaitem pogarszaniem zarażonych, a
od onej drogi prawdziwej daleko błądzących Krystus, Pan a Doktor nasz, wyciąć a
wykorzenić rozkazać nie raczył, owszem aż do onego skończonego żniwa cirpieć i
znosić je rozkazał, mówiąc: „Dajcie pokój, niechaj tak pszenica społu z tym
kąkolem roście, abyście, chcąc potargać kąkol, nie potłoczyli pszenice”.
Patrzajże, ta rada twoja jeśliże
taka była, zgadzali się z Krystusową a z apostolską nauką: ktoby tego nie
obaczył, nielza, jedno iżby ślepem kretem musiał być. Krystus Pan rozkazuje,
aby nie targano kąkolu dla pszenice: a wybyście zasię radzili, aby wytargano
pszenicę, a iżby kąkol pozostał; Krystus Pan chce, aby błądzące owieczki Jego
przez tajemnice słów swoich, w cichości ducha, ku drodze prawdziwej były
przywiedzione: a wy zasię w prawdzie a w światłości chodzące do waszych
omylnych ciemności waszemi onemi bułami, dekretały, srogimi sądy złościwie a
srodze przyciągacie; Krystus Pan tylko słowem chce, aby byli karani błądzący: a
wy zasię, zabłądziwszy pod wszytkim niebem, gwałtem chcecie ku wszytkiemu złemu
przywodzić; apostołowie takież ty, którzy się z Duchem świętym fałesznie
obchodzili, tylko słowem zabijali: a wy zasię ony, którzy o Nim dawają jawne
świadectwa i o Jego szczyrej prawdzie, nie tylko słowem, ale ogniem, żelazem a
powrozem zabijacie. A gdzieby już moc wasza jawnego przezpieczeństwa nie miała,
tedy, aby się zstało dosyć okrucieństwu waszemu, tajemne jady a trucizny sobie
na pomoc bierzecie, jako jest tej rzeczy pewny świadek – on Henryk, cesarz
rzymski, który we Florencjej przez waszego złościwego święcilnika trucizną
Eucharystją namazaną jest marnie strut i o śmierć haniebnie przyprawion. Nuż
jeśli to jest nie ona ostateczna srogość, któraby snadź naokrutniejszym tyranom
mogła być przywłaszczona, która i na błądzące prawie heretyki nie byłaby
przystojna? A wy ją na prawdziwe a wierne krześcijany niemiłościwie
rozciągacie, którymbyście mieli być na każdym wspomożeniu! Ale iż takiemi
sprawami a takiemi nieforemnemi przypadki ty zwirzchności a okrucieństwa wasze
szeroce się rozszerzyły, słusznie się temu może nikt nie dziwować, jako się i
ja nie dziwuję, gdyż tego inaczej odzierżeć nie możecie, jedno temi fortelnemi
hanszlaki. Abowiem tak ty bogactwa, tak też i ty wasze majestaty i świątobliwości
waszych tych rzymskich złych Krystusów nastały i rozmnożyły się.
A to iście wszytko z onej mojej
szczyrości serdecznej a z onej mojej ku W.M. prawie krześcijańskiej miłości,
zdało mi się, abym W.M. był krótce oznajmił, co jest tu jawnie a szeroce rozniesione;
co jeśli rzeczy prawdziwe są, abyś się od nich powściągnął, a nie mnimaj, aby
to była dobra rada: gdyż to naprzedniejszy oni świata monarchowie od siebie
odrzucili, czego też i nasz on święty Pan, który nie w okrucieństwie, ale w
łasce a w miłości, nam, poddanym swoim, panuje, naśladować nie raczy. Jeśliże
też to rzeczy nie prawdziwe są (czegobych iście wiernie życzył, aby były
nieprawdziwe), wszytką pracą, wszytką pracą, wszytką pilnością a wszytkiem swym
staraniem W.M. o to się pilnie przyczyniaj, aby to takie u wiela ludzi
mnimanie, ileby mógł nawięcej, z siebie snosił. Co tak nasadniej może być,
jeśliże W.M. nie oczekuje onych głównych zborów abo koncyliej, nie czekając też
papieskiej mocy ani zwirzchności, nie czekając onych biskupów albo inszego
duchowieństwa spólnego zezwolenia, będziesz starał się o to, aby Jego K.M., pan
nasz, złożył zjazd albo sjem w ziemi swej narodny a wolny, aby ty zaszłe około
tych spraw różnice, które nie są przez niemałego postrachu i też upadku
jakiego, jakoż to już na oko widziemy, były jakokolwiek, aż do główniejszego a
obecnego postanowienia uśmierzone i uspokojone, a iżby wżdy jaki kształt a
słuszny obyczaj był postanowion w tych naszych krainach kościelnych spraw a
rozterkoch. Abowiem, aby to było, potrzebuję tego napierwej miłość a powinność
nasza społeczna i nabożeństwo, potrzebuje tego Rzeczpospolita i jej
ubezpieczenie, a dalej, co jeszcze miła i napotrzebniejsza rzecz jest,
potrzebuje tego urząd a powinność Pańska wedle onego Pisma, iż wy, królowie,
już wyrozumiewajcie a uczcie się pilno, którzy sądzicie zięmię, a przyjmujcie k
sobie tego Syna Bożego, aby kiedy, rozgniewawszy się, nie wytrącił was z drogi
prawdziwej. A na drugim miejscu także Pismo mówi, iż wy, królowie a książęta
podnosicie fortki swoje a otwórzcie brony wszytkiego świata, aby jemi
przechodził Król chwały.
Królowie świeccy
powinni radzić o sprawach Pańskich.
Abowiem chce Pan mieć sprawy
swoje a tajemnicę słów swoich, aby były szafowane nie tylko przez papieże abo
przez biskupy, ale i przez króle, książęta aby były rozszerzany i zachowywany,
według onego Pisma prorockiego, iż piastunmi Twemi królowie, a królowe mamkami
Twojemi; a jakoż mają piastować, a jakoż mają wychowywać abo obraniać jeśli nie
będą czynić pilności, aby była zachowana w Kościele świętym wola a szczera
ewangelia Pańska, która jest naprzedniejszy pokarm jego? Bo nie darmo to było w
księgach Lewityckich rozkazano, aby król, na stolicę swą posadzony, brał
przypisy zakonu od kapłanów i od lewitów, a przy sobie aby je zawżdy miał i po
wszytki czasy żywota swego czytał, a uczył się bać Pana Boga swego, a strzedz
słów i spraw i postanowienia Jego, w zakonie zostawionego. A tak zawżdy czynił
Jozafat, tak Joas, tak Ezechias i ini królowie. A nie tylko aby księgi zakonu
po żydowskich krainach nosić abo z nich uczyć rozkazowali, ale kazali
zgromadzić lud a synody czynili, a tam, co była wola Pańska ku zachowaniu
sprawy kościelnej, w nich stanowili. Jako też i ony nasze nagłówniejsze czwory
koncylia, które dziś w Kościele są, nie mocą, papieżów, jakoż to mnimam, iż
W.M. lepiej, niżli ja, wiesz, ale mocą królów a cesarzów złożone a zezwane
były, jako Konstantyna, Teodozjusa, Walentyniana i Marcjana.
A z tych przykładów, iżby też
Jego K.M., nie czekając, tak jakom pirwej przypominał, tych głównych
koncylijskich zjazdów, aby z urzędu a z powinności swej tu synod narodny w
ziemi swojej uczynił, a snadniejby to wszytko tym postanowić mógł, co w
państwach Jego K.M. ku skazie się nachyliło, niżli tem rzymskiem waszym
zwyczajem albo też i W.M. samego, tak jako niektórzy mnimają, któryby się
więcej ściągał ku okrucieństwu a ku upadkowi, niż ku rządowi a jakiemu
postanowieniu; a iżby to K.M. chciwiej uczynić raczył, uczyń W.M. pilność; ja
przez imię Boga żywego i przez powinność a miłość krześcijańską i proszę i
upominam. Albowiem to tym W.M. sprawisz, iż poczęte to mnimanie o sobie
owszejki zgładzisz i Kościołem Krystusowym w tym sławnym królestwie dobrze
poradzisz, a tę chwilę od nas odniesiesz, iż za twą takową radą pokój nam i
wszytkiej Rzeczypospolitej bezpieczeństwo pewnie uczynisz i przywrócisz. A co
ostatniego jest, jeśliżeby co dłużej albo nie tak wdzięcznie, niżliby się W.M.
zdało, było ode mnie w tym pisaniu moim uczyniono, aby W.M. to sobie, a nie
mnie, przyczyść raczył; abowiem W.M. rozumiej, iż ty szerokości tych artykułów,
mnie podanych, z których snadź każdy z nich potrzebowałby książek osobnych, k
temu mię przywieść musiały, żem z kresy listu krótkiego odstąpić musiał, a
prawie mi to za jaką sprawą Pańską jeszcze k temu przypadło, iż, jeśliby się co
zdawało, abych W.M. co nielubego napisał, iż się ten zjazd natenczas tam
przytrefił tego waszego cechu i zakonu, przed którym mam tę nadzieję, iż to
odpisanie moje uprzedzi. Abowiem już W.M. z niego i moje postanowienie
nabożeństwa i odpowiedź moję na ty mnie od W.M. zadane rzeczy słusznie
wyrozumieć będziesz mógł i tym tam chwalebnym ojcom a temu sławnemu zebraniu,
które tam ze wszytkich państw Pana naszego zgromadzone będzie, snadnie a prawie
z czasem oznajmić będziesz raczył, a oni, obaczywszy, niech rozeznają i sądzą i
mnie, tak jako im właśnie należy, nauczą, jeśliżeby co niesłusznie a nie według
onego pierwszego starego Kościoła krześcijańskiego a nie wedle sprawy Pisma
świętego tu było co ode mnie napisano. Abowiembych tego wiernie życzył od Pana
Boga, aby ci tam wszyscy, na tym synodzie zgromadzeni, uczynili o tym
krześcijańską pilność, aby ono starodawne a prawie krześcijańskie tu w naszych
Kościelech (gdyż tego, jako każdy zna, jest pilna potrzeba) uczyniło się
postanowienie, a to dzisiejsze sprośne a Panu Bogu przemierzłe starych świętych
zwyczajów a wiernej nauki obydzenie i oszkaradzenie aby było z pośrzodku precz
wyrzucone.
A iżby się to stało z rady W.M. i
z tego tak poważnego urzędu, który na ten czas na sobie nosić raczysz, życzęć
tego i proszę Ojca wszego miłosierdzia, abyć raczył przez łaskę a sprawę Ducha
świętego ten umysł dać, aby, odłożywszy na stronę myśl pożądliwą, samego tylko
Krystusa chwały i tego Jego dzisiejszego tak udręczonego Kościoła postanowienia
zdrowego szukał, a nie szukał w tym takich praktyk, jakiemi teraz niedawno, z
wielkim podziwienim tych wszytkich ludzi, którzy o świętej prawdzie jego dobrze
rozumieją, Żydowie w Sochaczewie są nędznie popaleni, a owszem, radszej dawszy
miejsce onej jaśniejszej, niźli słońce, prawdzie, tam wszytki myśli i rady
swoje racz obrócić, aby Królestwo wierne Pańskie z twej wżdy przyczyny
zakwitało a szeroko było rozszerzano. A stądby chwalebne ono Imię święte a
błogosławione Pana naszego, który sam żywie na wszytki wieczność. Amen.
Dan z Wilna, pirwszego dnia miesiąca września, roku od narodzenia Pańskiego
tysiącnego pięćsetnego piędziesiątnego i szóstego.
Twej Chwalebnej Uczciwości na
wszem przychylny
Mikołaj
Radziwił ręką własną.
Chwalebnemu Ojcu, Księdzu
Aloizemu Lipomanowi,
Biskupowi Werońskiemu, Pawła
III Papieża do Polski Legatowi,
Panu swemu, na wszem
zachowanemu, etc.
Wergerjusz, niegdy będący Justynopolański
biskup, a sprawca wielki papieżów, a na ten czas dla prawdy Krystusowej wygnaniec,
ku temu, co będzie czytał, napomnienie krótkie czyni.
Cóż ci się zda, mój miły krześcijański bracie, jako o tym
tak niewstydliwym pisaniu tego sykofanty słusznie rozumieć masz, iż cóżkolwiek
odszczepieństwa, niemiłosierdzia i niewiary w tym sławnem królestwie po ty
nieszczęśliwe czasy się okazuje, to wszytko wojewodzie wileńskiemu, temu człeku
poczciwemu, ten niewstydliwy człek przypisuje? I mogli już co niesłusznego albo
gorszego przywłaszczyć jemu, tu sobie uważ.
Ale już nie dosyć na tym, iż
takie potwarzy wyblekował na tak zacne księżę, ale patrzaj, jakiemi
bluźnierstwy swowolnemi na naukę a wierne postanowienie Pana naszego, Jezusa
Krystusa, która jest przyniesiona z tajemnic Boga niebieskiego, wszetecznie a
niesłusznie śmiał się pokusić, ukazując nam bez wszego rozumu i dowodu inszą
wiarę i inszą naukę, niżli od Niego nam jest podana, a od apostołów Jego i
utwierdzona i postanowiona. A jawnie tu już okazać raczył ten chwalebny ociec
ono swoje wszeteczne szaleństwo, które się wżdy jeszcze jako tako pokrywało, i
okazał to, iż jeszcze ani podobieństwa nie dotknął wiadomości o tej świętej
Pańskiej sprawie, która jest tak jawnie a jaśnie wszemu światu obwołana i
objawiona. Patrzajże zasię, co to sławne książę uczyniło: okazał to, iż go nie
ruszyła myśl wyniosła a bezpieczna, aby się pomścić miał tej tak nieuczciwej
krzywdy swojej i poczciwego mnimania swego, i nie udał się na żadną pomstę tak
na sławie, jako i na czym inszem, tak jako tamtencech rzymskiej fary zawżdy
zwykł czynić: ale, przyjąwszy to z pokorną myślą, jeszcze k temu prosi Boga
Ojca, tak jako należy poczciwemu krześcijaninowi, aby onem lekarstwem a
pomazaniem Ducha świętego ony jawnie zaślepione oczy człowieka upadłego były z
łaski Jego świętej otworzone i objaśnione.
Ale, gdy się dotknęło chwały Boga
Ojca niebieskiego a wiernej nauki i postanowienia Jego a tak prawdziwych spraw
kościoła Jego i od Jego przeźrzanych i postanowionych sług, tu już nie mogło
wycierpieć sumnienie jego, ale uczciwem napisaniem listu swego okazał to, prawie
z jasnego źrzódła Pisma świętego, iż to wszytko musiało być pohańbiono a
zelżono, co się to okazało mocnemi a słusznemi wywody. A przytym objaśnił nam
wszytkiem i Kościołowi wszytkiemu Pańskiemu swe jasne a jawne wiary swej
postanowienie, nic się na to nie rozmyślając, tak jako inszy czynią, iż choć
poznawają szczerość tej świętej prawdy, iż się przedsię z nią odkrywać nie
śmieją albo nie chcą.
A tak już mamy, jako pewny
cyrograf od tak ślachetnego książęcia, a iż to jawnie okazał, co pisze i
wyznawa, iże mu nic nie jest ważno, ani stan, ani majętność, ani żywot, ani
krew jego, aby ona wierna a szczera ewangeliej nauka w tem zamieszaniu a
zatrząśnieniu świata tego była zupełnie zachowana a ustawicznie rozmnażana.
Abowiem ja przedtym, acz bądąc uciążony a zatrudniony, nic mi to ciężko nie
było, abych był z Prus aż do Litwy jechał widzieć a oględać tego człowieka. A z
tych rozmów, którem z nim miał, tedy to mocnie twirdzić mogę, iżem go poznał
być prawie duchownie znowu odrodzonego a przez Ducha świętego sprawionego a
prawie poślubionego Syna Bożego i członkiem wiernym Kościoła Jego świętego. Com
wszytko w nim znał mocnym jego ślubem być w nim utwirdzone, i ten swój list bez
wszego zatrwożenia dopuścił mi, abych na włoski język, dla wiadomości tego inem
narodom, przełożył. A tak mamy zacz dziękować Panu, Bogu swemu, iż tak
zaniechawać nie raczy świętej chwały swej rozsławienia i Kościoła swojego
świętego, a iż nam raczy rozmnażać taką bracią, którzy się nie wstydają tak
jawnie obwoływać prawdziwej świętej chwały, a prosić Jego świętej miłości, aby
z łaski a z miłosierdzia swego raczył nam tego więcej przysparzać, aby stąd
jeszcze więcej mnożyła się wiecznie cześć a chwała imienia Jego świętego. Amen.
Temuż to Wergerjuszowi o różności tych dwu listów
Jan Aurifaber, pruskich kościołów superintendent, tak pisze.
Dzięki nieskończone czynię
onemu wiecznemu Ojcu Pana naszego, Jezusa Krystusa, iż jasność prawdy a
ewangeliej świętej raczy wszędy a szeroko po światu rozpraszać, a wiele serc i
myśli ludzkich, aby je lepiej rozumieli a do siebie ją przyjmowali, i oświecać
i pobudzać raczy. Jakoż się to okazuje i w tem zacnym a sławnym królestwie
polskim, ty promienie od tej świętej jasności iż się już poczynają rozszerzać,
tak, iż wiele zacnych a poważnych ludzi pilne staranie swe na to tak obracają,
aby i z myśl i serc ludzkich i kościołów Pańskich ty omylne a obłądzone
bałwochwalstwa cechu papieskiego wymiotli, a iżby była zasię na ty miejsca
prawdziwa światłość ewangeliej świętej i przywrócona i na swe miejsce postawiona.
Takie rzeczy, gdy od wiela ludzi zacnych a prawie wiary godnych częstokroć do
mych uszu przychodziły, z wielką tego radością zawżdym i słuchał i używał. I
przypomniałem sobie częstokroć tego ślachetnego pana wojewodę wileńskiego, o
którym mię wielka sława dochodziła o takim świętym umyśle a przedsięwzięciu
jego, skąd już u mnie zawżdy był i lepszego mnimania i więtszej powagi, i
wielcem Pana Boga prosił, aby go w tym świętym przedsięwzięciu jego i utwirdzoć
i postanowić raczył, tak jako własnego umiłownika a prawie piastuna polskich i
litewskich Pańskich Kościołów prawdziwych.
Ale gdym k temu jeszcze przeczedł
to odpisanie jego, które ku temu Lipomanowi legatowi uczynił, Boże
wszechmogący, jako wielką radością i podziwieniem prawiem się zumiał, jaka chciwość
ochotna a prawie poważna chuć, jakie prawdziwej a szczerej nauki i wolej
Pańskiej wyrozumienie i jaka pilność na pomstę krzywdy jasnej Pańskiej, jakie
staranie o wykorzystaniu jawnych, jasnych fałszów a wymysłów cechu papieskiego
w tymem ja obaczył: wielkim się wydziwieniem wydziwować nie mogę i jawnie to
wyznać muszę, żem o tym ani myślił przedtym, nie tylko, abych słychać miał,
abych był tak wielkie a tak poważne rzeczy kiedy rozumieć mógł. Z czegom ja
wielkim weselem uweselon jest, częścią dla jasnej chwały wiecznego a
nieskończonego Boga naszego, częścią też dla wielkiej pociechy wszytkiego
Kościoła krześcijańskiego, już nietylko polskiego abo litewskiego, iż Pan Bóg
takiemi upominki to sławne księżę obdarzyć raczył, z których tak się nam objawić
i objaśnić raczy. Abowiem ty takie sprawy ku nauce i ku pobudzeniu a
gruntownemu utwirdzeniu wiele ludziom iście być mogą i okazować się słusznie w
nich może, a osobliwa jakaś miłościwa Pańska rada, w której nam ty dary a ty
upominki dobrodziejstwa swego jaśnie okazować raczy, a nieprzyjaciela swojego,
Antykrysta, jawnie pohańbiać a zawstydować raczy. Abowiem tak rozumiem, iż
papież rzymski pewnie był tak zrozumiał, iż się królestwo polskie pilno o to
starać poczynało, aby było mogło mieć koncylium swe wolne a narodne, na
którymby mogło być jakie postanowienie około wyczyścienia prawej a
krześcijańskiej nauki, a około wyrzucenia tych nowych a niezwykłych zwyczajów a
wymysłów ludzkich. A iżby tego wedle onej dawnej zwykłości okrucieństwa swego,
które on zawżdy jawnie okazuje przeciw Kościołowi Pańskiemu, zadnym obyczajem
był nie dopuścił, posłał do Najaśniejszego Króla Polskiego tego swego
staroświeckiego sykofantę, aby był ty wszytki poczęte rady i ty postępki
roztargnął a tak, jakoby mógł napilniej, chytremi postępki swemi to sławne
królestwo na zwykłem posłuszeństwie papieżowi swemu sprawił i postanowił.
A tak ten Lipoman, a właściwie
Lipoman, bo prawie z zalepionemi a z zaśliepionemi oczyma, opak to wszytko
sprawował i nic nie opuścił, coby było ku jasnemu a słusznemu okazaniu w tym
sławnym królestwie onych wszytkich sprośności a upadłych wymysłów papieża
swego; nic też iście nie opuścił, co miało być z wielką pociechą a z wielką
ochędogą Kościoła Bożego. A iż rozumiał tego to ślachetnego Radziwiła, iż niemało
na niem w tych sprawach należało, nie bez słusznego rozmysłu to iście uczynił,
iż się oń napierwej pokusił. Ale się tak z łaski Bożej pokusił, iż nie tylko,
aby sprosność a jasną ślepotę umysłu swego w tem wydał a okazał, ale ktemu
jeszcze i wzruszył to ślachetne książę, iż on, jemu czyniąc odpowiedź, musiał
wydać tak jasne a prawie krześcijańskie wyznanie swoje, które nie tylko, aby
miało być czytane albo objawione, ale i potomstwu naszemu słuszno jest, aby
napotym zostawione a rozszerzone było.
A iście jawne a jasne ony sprawy
Pańskie tu są, który tak jako obiecać raczył, iż on umie posromocać mędrki
świata tego w chytrościach ich; a umie też zasię dziwnemi a nieskończonemi
sprawami swemi ratować wiernych swoich a wydzierać je i pocieszać je w każdych
trudnościach a w niebezpieczeństwach świata tego.
A tak wszyscy pilnie z płaczem a
z wiernemi łzami swemi słusznie Go o to prosić mamy, aby, tak jako począć
raczył, ten wierny Kościół swój, w tym takim zamieszaniu świeckim, w obronie a
w Opatrzności swej Boskiej mieć raczył, gdyż to już jaśnie okazować począł nie
tylko przez nędzne a wzgardzone od świata (tak jako to pospolicie bywa) służki
Kościoła swojego, ale i przez zacne stany i książęta, a jeszcze k temu przez
takie, którzy i przyrodzonemi dary a cnotami od Pana są obdarzeni i w rzeczach
pospolitych prawi a znaczni umiłownicy są, od wszytkich znani, skąd i inem
wiele zacnym myśli i serca ku tak zacnej a sławnej rzeczy słusznie wzruszone a
podniesione być mogą.
Nie przeto to mówię, aby kto tak rozumiał,
aby tym prawda a ewangelia święta zacniejsza być miała, iżby była od zacnych
stanów abo osób i objaśniona i osławiona, gdyż moc a dostojeństwo jej święte
nie tylko za sprawą a pomocą ludzi takich, ale owszem, by się też i wszyscy
temu sprzeciwili, tedy ona w swej prawdzie a w swym zacnym dostojeństwie zawżdy
zostać musi: ale więcej dla tego, aby ty dobrodziejstwa łask Pańskich były od
wiernych Jego i rozumiane i wdzięcznie przyjmowane, a to jeszcze k temu więcej
aby wierni Pańscy tym się cieszyli, iż prawda Pańska a obrona ewangeliej
świętej Jego od ludzi zacnych a przełożonych nie idzie z miecza ani z gwałtu,
tak jako są święte obietnice Jego, ale burzą a walczą Antykrysta a przeciwnika
Jego duchem onych świętych ust Jego, tak jako prorocy i apostołowie święci Jego
o tem szeroko powiedali i napisali.
A iżby się więtsza do tego
przyczyna okazała, patrzaj, jako ten wszeteczny Lipoman uszczypnął tego
ślachetnego człowieka złorzeczeństwem, potwarzą a dziwnemi wynalazki w piśmie
swoim, potym grozami a postrachy, częścią też onemi obleśnemi a jako jedwabnemi
słówki, o wszytko się dziwnie pokusza, a przedsię wszędy a wszędy onę zacność
zwierzchności Kościoła Pańskiego, onę też zasię nikczemność a fałsz
rozszerzenia stolice a cechu swego papieskiego, onę też pokorną małość wierność
Pańskich wolej a słowa Jego świętego nie inaczej, jedno jako gżegżółka, prawie
nie chcąc, wywołał w wykukał; które takie rzeczy, acz ludzi proste a nieumięte
,ogą czasem przestraszyć, ale u wiernych a u tych, które wżdy Pan Bóg poczęści
oświecić raczył, za jawne a jasne matactwa a obłędności muszą zawżdy być
poczytane; tak, iż to każdy zrozumieć może, iż się ci ludzie nic nie wstydają
onych rzeczy jasnych a jawnych pohańbionych a od wszech odrzuconych, już
nakoniec i w tej jawnej a objaśnionej światłości ewangeliej świętej, w
pośrzodek na plac przytaczać. Ale tak musi być wedle obietnic Pańskich, iż
Antykryst musi zawżdy pospołu złość swą ze wstydem pomieszać.
Ale ten zacen wojewoda, od tego
wszetecznika tak nagrany, aby u niego nie był rozumian w tym być jakim
niedbalcem, a iżby też tak nie zaniechał tak chwalebnego wyznania o Synu Bożym,
które był powinien uczynić przed ludźmi, a owszem jeszcze więcej przed narodem
złym a w wierze cudzołożnym, jaśnie a dobrą myśl to okazał, tak jako to list
jego jaśnie okazuje. W którym liście ty rzeczy podane a potwarzy tego
przeciwnika prawdy Bożej na jaśnią wywodzi twardym umocnieniem, przyokazuje, iż
jest i stoi ustawicznie w onym prawym a niczym niepomazanym Kościele Pańskim, w
którym jaśnie a ustawicznie głos Pański brzmi a bywa wysławion, a od synagogi
bałwochwalskiej jawnie a jasnemi słowy ucieka i odstępuje precz i jej błędy,
wymysły, byłwochwalstwa i bluźnierstwa z dobrym rozmysłem i gani i odmietuje. A
to ma wszytko ten niewstydliwy Lipoman i to okazał, iż się wszetecznie a bez
rozumu puścił na prawdę i na Kościół Pański, skąd urosło to święte a prawdziwe
tego zacnego człowieka wyznanie, z którego sławny przakład stać się może ku
otworzeniu oczu i prawdy świętej we wszytkiej Koronie polskiej; iż wszyscy już
szczerość prawdy Pańskiej snadnie poznać mogą, a ty niemiłosierne złości,
wymysły a omyłki tego cechu papieskiego, już też snadnie wszędy obaczyć mogą a
imi się i brzydzić i przestrzegać mogą. Atym niebożątkom, którym Pan Krystus ono
słońce sprawiedliwości już w myśli i w sercach ich objaśnić począł, wielka
pociecha i utwierdzenie w ich poczętej myśli zostać się może.
A tak wszyscy słusznie za takie
jasne dobrodziejstwa Panu Bogu swemu z wielką chucią dziękować mamy, które On
tu jawnie ku pociesze Kościołowi swojemu z łaski swej sprawować a okazywać
raczy.
A ja też iście mianowicie Tobie,
w Krystusie ojcze, barzo a pilnie dziękuję, iżeś i mnie zosobna posłanim listów
tych pocieszyć raczył i teraz iż je i inszemi języki na świat wypuszczasz, a
Kościół Pański i zebranie jego nie mniej cieszyć raczysz, co aby było drukiem
szerzej objaśniono, za tą Twą zacnością i zachowaniem tak rozumiem, iż to
snadnie sprawić i doźrzeć będziesz mógł. A Pan Bóg wszechmogący tę poczętą myśl
Twoję z inszemi poczciwemi sprawami Twymi raczy i rozmnażać i potwierdzać,
gdyżeś ją nasadził ku rozmnażaniu świętej chwały Jego a ku odkryciu królestwa a
fałszu Antykrystowego. Amen.
Ku temu, co czedł.
Rozumiem
temu, iż ci się przytrudniejszem to pisanie zdać musiało, ale musisz przyjąć za
dobre, gdy u siebie uważysz trudność a niesposobność języka polskiego, a to
ktemu jeszcze, gdy się z obfitego języka łacińskiego słowo od słowa co wykładać
musi, jakoż tu, acz się co mało odstrzeliło, tak być musiało. Ostatka się też
domyślaj, a wołaj, jako apostołowie: „Przysporz, miły Panie, tedyć się nic
trudno zdać nie będzie”.
Ku Lipomanowi, połowi z otchłań rzymskich, przemowa od księdza Jana, kaznodzieje z Waśniowa.
Coż ci po tym, miły
Lipomanie,
Iż ta prawda tak u ciebie
tanie?
Ale wierz mi, iż tu upaść
musisz:
Widzisz, iż się o nierówne
kusisz.
Wiesz, żeć ten Pan o swą
krzywdę karze,
A marnie trze najsroższe
mocarze.
O równiejsząć Lucyfera
cnego
Obrócił był w angioła sprośnego,
Nie przepuścił, chocia z
Nim był w niebie:
Wierz mi, znajdzieć tam i w
Rzymie ciebie.
Wiesz, iż wszytko
człowiekowi sprawił,
Jedno chwałę – tę sobie
zostawił.
A wiesz, żeć Mu to barzo
nie miło,
Bo Mu się w niej namniej
uszczerbiło.
Tej nie chce dać stworzeniu
żadnemu,
Tę zostawił jedno Bóstwu
swemu,
A ty jedno raczy
błogosławić,
Którzy będą Bóstwo Jego
sławić.
A ktoby Mu się chciał
przeciwić,
Wiesz, obiecał żadnego nie
żywić.
Przeto zalał wszytek świat
wodami,
A dziwnie się mści zawżdy
nad nami,
Którzy wolą Jego za nic
mamy,
Co inszego sobie wymyślamy.
A jakoż ty śmiesz
bezpiecznie w niebo
Podnieść oczy, przed
Majestat Jego?
Gdyż tak jawnie Jego chwałę
targasz,
Acz nędzny zysk doczesny z
tego masz.
Ale, wierz mi, po tym
wiecznym pisku
Użyć musisz tam marnego
zysku.
Widzisz, że cię prawda kole
w oczy,
Twe wymysły jawnie wszędy
tłoczy;
A przedsię się, nędzniku,
nie baczysz,
A z rozmysłem prawie ginąć
raczysz.
Acz ci iście, z
krześcijaństwa swego,
Nic nie życzę upadku
takiego,
Ale lepiej, iż snadź jeden
zginie,
Iż wżdy drugich marny
kłopot minie;
Bo w tym Rzymie wiele ich
zawiodą,
Którzy się skarzą twoją
przygodą,
Jeśli Pan Bóg z
miłosierdzia takiego.
Nie objaśni upadku takiego.
Acz już począł, i tak
zawżdy będzie,
Jego prawda musi świecić
wszędzie.
*
*
*
* * *
*
*
*
K R I S T U S
Ktokolwiek mie wyznawáć bedźie
prżed ludźmi, wyznam go ia
też przed oyczem moiem.
A kto się mnie zaprzi,
I ia się go też zap-
rzeć musze.
*
*
* *
*
-----------------------------------
W Brześciu Litewskim drukował
Stánisław
Murmelius,
nakładem oswieconego kxiążęćiá
Páná
Mikołaia Radziwiła,
Woiewody Wilenskiego etc.
Roku: M.D.L.I.X.
-----------------------------------