RÓŻNE SPOSOBY ODCZYNIANIA UROKÓW
Przyszła jedna kobieta z Kawęczyna, bo tu umar sąsiad, a on też był z Kawęczyna. A teściowa przyprowadziła jo tu.
Zobaczysz - mówi mojego wnuka. I ona przyszła i tak sie popatrzyła na niego może chwileczke. Dziecko piszczy.
I to piszczy tak, że aż sie zachodzi. Nie możemy wprost uspokoić. I ta bierze na ręce. Nic nie pomaga temu
dziecku.
I ona wyszła z teściowo. Ale teściowa wróciła i mówili, że ona ma takie oczy niedobre.
W końcu teściowa mówi:
Weź go rozblecz i koszule mu rozedrzyj. Koniec koszuli rozedzryj i weź na wywrót ubierz go z powrotem. Nałóż mu te
koszulke.
I ja tak zrobiłam. I może ja wiem ile to bawiło, dziesięć minut może, dzieck sie uspokoiło.
***
Teściowa mówi:
- Przelej jeszcze przez klamki wode i daj mu sie jej napic.
A to sie brało tak o. Dwie szklanki - jedna pod klamko u drzwi, a druga z wodo nad klamko. Z tej drugiej wylewało sie
wode, która spływała po klamce i ściekała do szklanki trzymanej niżej. Tak przelewało sie trzy razy.
Ja tak zrobiłam. Przelałam i dałam sie napić zaraz jak dziecko płakało. Dziecko sie uspokoiło.
***
Dawno jeszcze robili tak. A było to na porządku wprost dziennym. Brało sie ubranie ślubne panny młody i tym ubraniem
okrywało sie dziecko. I to też trzy razy.
I to niby miało pomagać od uroku.
Więcej opisów obrzędów ludowych z okolic Szczebrzeszyna początku XX wieku znajdziecie w książce:" Franciszka Boryta
BAŚNIE-WSPOMNIENIA-OPOWIEŚCI". Biblioteka "Dziedzictwo" przy Stowarzyszeniu Twórców Ludowych. Wydawnictwo POLIHYMNIA
Sp. z o.o. Al. Róż 17, 20-809 Lublin, tel 746-97-17
Książeczka wydana został w 1996 roku, jednak można ją jeszcze dostać w Szczebrzeszynie (niedawno ją widziałem w
księgarni Chrząszcz).