|
|
|
|
|
|
|
|
Marlena
|
|
|
|
|
|
|
A wszystko zaczęło się w sobotę dnia 23 września. Umówiliśmy się ze znajomymi po południu na T-Centrolen ( oczywiście w Sztokholmie ). Jak zwykle bywa ,ktoś musiał się spóźnić i my nie byliśmy |
|
|
wyjątkiem. Wreszcie byliśmy w komplecie i mogliśmy razem wyruszyć w dalszą drogę. Przez całą drogę rozmawialiśmy, nie o "feście" ( jak niektórym by się wydawało ), lecz o Tomka nowym aparacie, o którym trzeba wspomnieć że kosztował; bagatela ok. 8500 SEK. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce, gdzie odbywał się "fest". Dla mnie wielkim zaskoczeniem była organizacja całej imprezy, ale o tym w trakcie. Wejście kosztowało bagatela: 140 SEK na os. przy czym otrzymywało się szklankę do piwa, z
której ciągle piło się coraz to nowsze gatunki piw, mniam, |
|
|
|
mniam. Oczywiście kupowało się tylko próbki, tzn. ok. 0.15l. za 10 SEK, aby skosztować jak najwięcej gatunków alkocholi i dlatego, że w sumie bardziej opłacało się je kupować.Spóźnialscy , nie możemy tu pominąć oczywiście DARKA, pili co tchu, aby tylko dorównać reszcie, już dobrze bawiącemu się towarzystwu. Ale impreza nie kończyła się na piwie, gdyż można było pozwolić sobie |
|
|
|
również na mocniejsze "trunki" bardzo wysokiej jakości, mowa oczywiście o whisky, a do tego można też było kupić cygaro. Aby zebranym uczestnikom "festu" uprzyjemnić degustację "trunków", na sali rozbrzmiewała muzyka różnych zespołów ( oczywiście na żywo). Tak jak już wcześniej wspomniałam, mile zaskoczyła mnie organizacja, gdyż były miejsca na umycie szklanek i wyrzucenie śmieci. Aaaa..., nie wspomniałam jeszcze o jedzeniu, które można było nabyć na miejscu. Oprócz kiełbasek, pizzy oraz kanapek, można było kupić kebab z łosia oraz jedzenie węgierskie.
Cóż, było fajnie. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|