99.06.17
[...]
Kilka dni temu widzialem ciekawa reklame namalowana na stojacym na skrzyzowaniu autobusie. Przedstawiala usmiechnietego chlopaka w czapce baseballowej na mode "czarna", tj. daszkiem do tylu oraz napis mala czcionka: "Ma 21 lat, zywi sie pizza, jest niezalezny od rodzicow, jest wspolwlascicielem firmy softwareowej." oraz napis duza czcionka i duzymi literami "KAPITALISTYCZNA SWINIA". A jest to reklama magazynu "Forbes" oczywiscie...
Tu przypomina mi sie historia zaslyszana
od Andrzeja. Dawno dawno temu, tj. w 1990 roku bodajze, przypadkiem trafil
do siedziby lewackiej organizacji terrorystycznej - po prostu odwiedzil
z dziewczyna jej znajomych w San Francisco. Zaczelo sie od tego, ze chlopcy
stwierdzili, iz jakas kapitalistyczna swinia zaparkowala pod ich domem
Porsche wiec trzeba go zdemolowac. Andrzej zaprotestowal i wyjasnil, ze
to jego. Kiedy okazalo sie, ze to on wlasnie jest tym znienawidzonym burzujem,
chlopcy chcieli juz wyciagnac z szafy "gana", ale na szczescie gospodzarz
uspokoil ich wyjasniajac, ze Andrzej tez jest komunista tylko zamaskowanym
i tylko udaje burzuja dla zmylenia wroga. Nie czekajac az zacpane i niedomyte
towarzysztwo zmieni zdanie ewakuowal sie stamtad w trybie naglym postanawiajac,
ze juz nigdy wiecej nie bedzie spotykal sie z rezyserkami filmowymi...
A opowiedzial mi te historie kiedy wracalismy z plazy w Santa Cruz - ostatnim
wg Andrzeja tak skrajnie lewackim, a ogolnie hipisowskim miescie w tej
czesci galaktyki. Oczywiscie taki charakter nadaje miastu prowincjonalny
uniwersytet oraz tzw. atrakcyjnosc turystyczna tej dziury. Andrzej stwierdzil,
ze pobyt na plazy byl sukcesem - bylo fajnie a do tego przez kilka godzin
parkowal swego Mercedesa w Santa Cruz i nikt mu go nie zdemolowal. Jakby
wiec na to nie patrzec - pelnia sukcesu he he... A na plazy bylo zdecydowanie
sympatycznie choc nieco "egzotycznie" he he. Nie mam tu bynajmniej na mysli
temperatury wody oceanu, ktora jak przystalo na polnocna Kalifornie, jest
bliska temperatury zamarzania H2O he he, ale dosc nietypowe obserwacje
poczynione podczas pobytu na tej dzikiej plazy... Zdecydowanie jednak pieknej
- do tego stopnia, ze jest ulubiona plaza Andrzeja.
Niewatpliwy walor to mniej wiecej
1 osoba na 100 metrow biezacych wybrzeza. Jedna z osob okazala sie byc
ekshibinicjonista (czasem zamiast tego niepopularnego okreslenia uzywa
sie takze eufemizmow: nudysta, naturysta he he) a dwie inne nasladowcami
Billa i Moniki, ktorzy to nasladowcy (facet nieokreslonej rasy oraz blondynka
w bikini) z powodu braku dostepnosci dyskretnych gabinetow Bialego Domu
musieli "samorealizowac sie" na "srodku plazy", korzystajac jedynie z oslony
oferowanej przez lamana linie nadbrzeznych skal. Przypadkiem stalem sie
he he swiadkiem tzw. upadku obyczajow oraz cywilizacji bialego czlowieka
he he... Ogolnie jednak bylo bardzo sympatycznie. Andrzej od razu standardowo
zawinal sie w spiwor i zasnal, podczas gdy ja najpierw probowalem sie zamoczyc,
jednak sila fal oraz lodowata woda nieco mnie zniechecily, potem wiec pospacerowalem
troche wzdluz plazy w obie strony (wtedy to stalem sie swiadkiem w/w upadku)
a potem takze postanowilem polezec delektujac sie sloncem i swiezym powietrzem.
Gdzies tak kolo 19-tej stwierdzielm, iz na skutek przyplywu woda zaczyna
juz docierac do miejsc polozonych jakies 20 cm nizej od nas. Andrzej obudzil
sie i stwierdzil, iz trzeba ewakuowac sie w trybie natychmiastowym. Szybko
zebralismy rzeczy i skierowalismy sie w strone miejsca, gdzie wchodzi sie
na ten odcinek plazy przez duzy otwor w skale. Okazalo sie jednak, iz na
skutek przyplywu to miejsce zalane juz jest woda. Oczywiscie teoretycznie
moglibysmy wciaz przejsc jednak energia fal byla wystarczajaca aby rozplaszczyc
nasze ciala na ostrych skalach, ktorych tam oczywiscie nie brakowalo -
jak przystalo na porzadna dzika plaze z prawdziwego zdarzenia. Jedyne co
nam pozostalo to wspiac sie tych dobrych kilka pieter po skale - wyczyn
w sam raz dla Jemesa Bonda he he. Bylo mi troche niewygodnie, gdyz w jednej
rece trzymalem mate oraz torbe z rzeczami, niemniej poszlo nam dosc gladko
- po jakiejs minucie bylismy juz u celu wspinaczki. Bylo fajnie he he...
[...]
~ Dzika plaza ma swoj niepowtarzalny klimat... [74
KB]
~ To nie tylko woda i piasek ale tez skaly jak trzeba...
[62 KB]
~ Plaza jest po prostu piekna... [62
KB]
~ To wcale nie wieczor... [69 KB]
~ M.A.R.K-13 na luzie... [87 KB]
~ M.A.R.K-13 na jeszcze wiekszym luzie... [61
KB]
~ Uratowani... [95 KB]
M.A.R.K-13: Strona "Podroze" Strona Glowna