watpliwosci ciag dalszy? List wyslany przez Konrad Turzyński w dniu Czwartek, 20 Sierpien 1998, godz. 16:48 (z hosta flis.man.torun.pl), w odpowiedzi na list Przepraszam, ze tak krotko..., wyslany przez M.A.R.K-13 w dniu Sroda, 19 Sierpien 1998, godz. 20:31 Czesc, Adam! > Jeden z mocniejszych argumentow przeciwko dom- > niemanej autentycznosci tekstu. Jednak nie prze- > konujacy w 100 procentach. Przeciez G. mogl miec > na mysli niedaleka przyszlosc, a co jak co, ale > gazeta rzadowa nie mogla byc "zawieszona" na > wiecznosc... Skoro nie wychodzila w PRL od ok. 30 lat, to mogla nie wychodzic jeszcze dosc dlugo. A zreszta "brzyd- kie slowo" wypowiedziane JAKOBY przez Zyda o wiele lepiej pasuje do "Rzeczywistosci" niz do "Rzeczy- pospolitej". > Gmina to Gmina. Nie jest wazne, czy sie jest re- > ligijnym czy nie. Zyd z dowolnego panstwa odma- > wiajacy pomocy Mosadowi podlega karze smierci > przez "likwidacje". Ooooo? O tym nie slyszalem! Myslalem, ze tylko UPA dawala Ukraincom taki wybor: albo z nami, albo do piachu. > Poniewaz spolecznosc Zydow jest chyba znacznie > bardziej "wyznaniowa" niz np. RP, Mysle ze watpie. Nie wiem czy tam polowa czlonkow narodu poczuwa sie do takiej albo innej odmiany religijnosci! Zarowno w Izraelu, jak tez w diaspo- rze. A juz na pewno jest u nich z mozaiamem gorzej niz z katolicyzmem wsrod ludnosci Polski. > mozna domniemywac, iz Gmina oprocz funkcji reli- > gijnej pelni tez role "koordynujaca", co juz z > wyznaniem "koordynowanych" nie ma nic wspolne- > go... To by dalo sie przyjac jako prawdopodobne... Ale i tak -- po diabla tym starym, na ogol przed- wojennym (a wiec ideowym!) komunistom jakas Gmina? Jezeli ich nacjonalizm bylby mocniejszy od obowia- zujacego w komunizmie internacjonalizmu, to wys- tarczylyby im ich wzajemne powiazania kolezensko- -partyjne typu "frakcja pulawska". > Z zalozenia byl to wywiad dwuczesciowy, z czego > jedna czesc przeznaczona byla wylacznie do "uzy- > tku wewnetrznego"... Moim zdaniem -- to najmocniejszy argument za NIE- prawdopodobienstwem przypuszczenia, ze ta rozmowa HK z BG o wiadomej tresci w ogole zdarzyla sie! Po co mieliby nagrywac albo nawet tylko notowac? Je- zeli ja z Toba chcialbym pogadac o (Twoim albo moim, albo nawet naszym wspolnym) spisku majacym na celu zrobienie "kuku" narodowi syjamskiemu, to wystarczylaby nam do tego para (no, moze dwie, trzy pary) kufli piwa, (mnie jeszcze jakies papie- rosy), a po czorta magnetofon i martwienie sie po- tem, czy tasma magnetofonowa nie wpadnie w rece wywiadu Syjamu. > To rzeczywiscie dobre. Jednak tzw. ateisci czes- > to okazuja sie byc np. satanistami, co oznacza, > ze w cos jednak wierza... Moim zdaniem KAZDE przekonanie dot. istnienie albo nieistnienia jakichs bytow NADprzyrodzonych moze byc tylko przedmiotem wiary, a nie wiedzy. Ateizm JEST wiara (ze Boga ani bogow nie ma). Materializm jest wiara, ze nie ma ZADNYCH duchow (dobrych ani zlych, ani takich sobie). Natomiast satanisci to odwrocenie chrzescijan. Obie strony WIERZA w is- tnienie aniolow i diablow, oraz w to, ze aniolowie podlegaja Jezusowi, a diabli Lucyferowi. Roznica jest co do tego, ktorego z tych duchowych wodzow czcza, a ktorego uznawaja za wroga. Dlatego ateizm nie daje sie pogodzic z satanizmem (podobnie jak chrzescijanstwo nie daje sie pogodzic z wiara w nieistnienie zlych duchow). > Czy jest to niemozliwoscia? Raczej tak. Por. wyzej -- poprzednie 3 akapity ni- niejszego mojego tekstu. > To najmocniejszy argument przeciwko autentycz- > nosci tekstu, choc dla mnie znow nie do konca > przesadzajacy... Czyli tu sie zgadzamy -- por. wyzej akapit, gdzie mowa o spisku Kiepula i Turzynskiego wymierzonym w Syjam. > Konradzie, ja sie nie gniewam, ale uwazam, ze > "przesoliles". Ja tez sie nie gniewam. :-) > Otoz -- jesli sprawa bylaby tak oczywista -- > Twoja odpowiedz powinna byc znacznie krotsza i > natychmiastowa. Przedtem rozwazalem odpowiedz bardzo lakoniczna: "bzdura i juz". > Opoznienie oraz obszernosc swiadczy o tym, ze > sprawa nie jest jednak tak prosta. Opoznienie to przede wszystkim efekt mojego wolne- go tempa pracy, troche lenistwa, troche urlopu (nie tylko od internetu, ale od komputera w ogole -- zniwa!), natomiast obszernosc bierze sie stad, ze chcialem powtorzyc w moim tekscie wszystkie ka- walki wywiadu swiadczace o jego nieprawdopodobien- stwie, a poza tym dodalem dosc dlugi kawalek dot. listu Urbana do Kani. > Osobiscie zamiast Twojej obszernej odpowiedzi > wolalbym jeden fakt po prostu demaskujacy fal- > szerstwo. Takiego -- nie gniewaj sie -- w Twoim > liscie brak... FAKTU -- brak, owszem, przyznaje. > Co do prawdopodobienstwa -- wezmy pod uwage bute > i pewnosc siebie typowa dla srodowiska, z ktore- > go wywodza sie RZEKOMO rozmawiajacy. Wlasnie, czesty blad (pardon, znow ja czepiam sie Ciebie) u mowiacych i piszacych po polsku -- uzy- wanie slowa "rzekomo" w kontekscie mylacym (po- dobnie to sie zdarza z BLISKO- ale nie ROWNO-zna- cznymi slowami: "jakoby","podobno" itp.). Jesli ktos WIE albo mocno WIERZY, ze jakies zdarzenie zostalo zmyslone, a nie zdarzylo sie naprawde, to powie (powinien powiedziec) "rzekomo", np.: "Bronislaw Geremek RZEKOMO udzielil tajnego wywia- du Hannie Krall, w ktorym powiedzial rozne oburza- jace rzeczy". (w mysl logiki juz do tego drugiego czasownika nie trzeba dodawac ponownie rzekomo, bo skoro NIE udzielil wywiadu, to tym bardziej nie powiedzial w tym wywiadzie tego ani owego). Jesli ktos sam nie chce albo nie moze lub nie powinien wyrazac wlasnego przeswiadczenia o prawdziwosci albo nieprawdziwosci takiej informacji, lecz uzna- je, iz sa inni, ktorzy przedstawiaja te informacje jako prawdziwa, to wtedy (i tylko wtedy) pasuja slowa takie jak "podobno", "jakoby"): "Bronislaw Geremek JAKOBY udzielil tajnego wywiadu Hannie Krall, w ktorym powiedzial rozne oburzajace rze- czy". A to "ULUBIONY" blad polskich dziennikarzy od dziesiatek lat. W powaznych sprawach taki blad wiele znaczy. Co innego jest powiedziec: "RZEKO- MY romans Billa C. z Monika L." a co innego: "DO- MNIEMANY romans Billa C. z Monika L."; klopoty sadowe nie powinny grozic autorowi zdania: "Lech W. PODOBNO nie byl w przeszlosci donosicielem bez- pieki", ale moze liczyc sie z nimi ktos, kto po- wie: "Lech W. RZEKOMO nie byl w przeszlosci dono- sicielem bezpieki" (jesli LW zechce uruchomic apa- rat wymiaru sprawiedliwosci). > Dla jasnosci: ja osobiscie nie wierze w prawdzi- > wosc tego "wywiadu", ale jest to osad oparty na > "intuicji", a nie na konkretnych faktach i rozu- > mowaniu. Po prostu brak mi osobiscie argumentow > na rzecz poparcia hipotezy o autentycznosci "wy- > "wywiadu", ale brak mi rowniez takich, ktore > przesadzilyby o tym, iz jest falszywka. Poczatkowe kawalki Twojego tekstu (tego, na ktory wlasnie teraz odpowiadam) sprawialy wrecz przeciw- ne wrazenie... :-) > Mam do Ciebie pytanie-prosbe: czy moge Twoj list > zamiescic na mojej stronie jako komentarz -- > glos w dyskusji? Tak, jasne. :-) Pozdrawiam z bratniej, socjalistycznej PRL-bis! Konrad T. (syn Jozefa)