Prawda to, czy zwykla "falszywka"?...


Przedstawiony ponizej tekst pochodzi z listu, jaki zostal nadeslany przez kkomunistyczne@miernoty.z.sld.com dn. 31.10.1997 na nie istniejaca juz liste dyskusyjna. Osobiscie nie jestem do konca przekonany co do jego autentycznosci. Dlatego prosze Panstwa o nadsylanie informacji, ktore moglyby pomoc w odpowiedzi na pytanie: czy Bronislaw Geremek rzeczywiscie powiedzial to, co tutaj cytuje. Jesli tak, powinien grozic mu proces o Zdrade Glowna i szybko (mam nadzieje) wykonany wyrok. Jesli nie, surowo nalezy ukarac sprawcow tego typu prowokacji - pozornie antysemickich, tak naprawde szkodzacych interesom Polski i Narodu. Zapraszam tez do dyskusji. Kazdy list nadeslany na podany ponizej adres zostanie tu zamieszczony - zastrzegam sobie jedynie prawo do wykropkowywania ewentualnych niecenzuralnych zwrotow, Panstwu natomiast pozostawiam przywilej zastrzezenia sobie anonimowosci.

A oto tekst:

***************


Wywiad "Polityki" z Bronislawem Geremkiem z 1981 roku, opublikowany w 1996 roku w "Gazecie Polskiej" w Kanadzie.
 
 

ABY ZYDOM W POLSCE BYLO ZAWSZE LEPIEJ NIZ POLAKOM
Hanna Krell (Polityka)


 




H.K.: - Panie profesorze...

B.G.: - Ten tytul nalezy mi sie juz od dawna, ale niech go pani nie uzywa, ciagle jestem tylko docentem.

H.K.: - Ale przeciez otrzyma pan godnosc profesora, musi ja pan otrzymac.

B.G.: - To prawda i chyba juz niedlugo. Teraz kiedy Geysztor jest prezesem PAN, Madajczyk nie odwazy sie przeciwstawic wnioskowi o wystapienie do Rady Panstwa o profesure dla mnie.

H.K.:- No to jak bede mowila "panie profesorze", a w tym, co bedzie szlo do druku, zmienimy na "panie docencie". A wiec, panie profesorze, musze powiedziec, ze mojemu szefowi redakcyjnemu ogromnie zalezy na tym wywiadzie, a scislej mowiac na tym, aby zapewnic panu wybor do Komisji Krajowej na zjezdzie w Gdansku.

B.G.: - Wiem sam dobrze, ze coraz wiecej delegatow patrzy nam z coraz wieksza nieufnoscia na rece, ale musze przyznac, ze nie wiem, czy Rakowski dobrze robi inspirujac ten wywiad. Moga sie ludzie zorientowac, ze ja i Rakowski gramy te same melodie, tylko na innych fortepianach i w innych salach koncertowych... Przepraszam, kto tutaj zagladnal?

H.K.: - Nikt wazny, to Bijak, zastepca Rakowskiego.

B.G.: - Musicie go trzymac? Przeciez to...

H.K.: - Jeden Polak musi byc. Zdarza sie, ze przychodzi do redakcji ksiadz. Kto ma znim rozmawiac? Moze Passent? Jezeli taki ksiadz pamieta lata 1949-56, to moze sie zdarzyc, ze w areszcie, albo na holdowniczym zebraniu ksiezy patriotow, przesluchiwal go Roman Zambrowski. A przeciez Danek jest kubek w kubek podobny do swego wujka. Jego matka to rodzona siostra Romana.

B.G.: - Wszystko jedno, w takiej redakcji jak "Polityka", to ja bym byl bardziej ostrozny. Pokloci sie o wierszowke, a potem opisze nas w "Rzeczpospolitej".

H.K.: - Niecha pan wypluje to slowo , takie brzydkie, niech pan powie lepiej profesorze, do czego mamy sie w gazecie przygotowac: strategicznie, taktycznie?

B.G.: - O samym zjezdzie gdanskim nie bede pani mowil, bo Marta Wesolowska zrobi to genialnie. Ostatecznie od dawna siedzi po uszy w KOR-ze i zna wszystkie niuanse. Ale trzeba dac cale wsparcie ogniowe kilku niezwykle waznym sprawom: ustawie o samorzadzie oraz o spolecznej kontroli nad radiem i telewizja, a i prasa takze.
Ustawa o samorzadzie przedsiebiorstw otwierajac mozliwosci tworzenia spolek polsko-zagranicznych, socjalistyczno-kapitalistycznych ma tutaj wezlowe znaczenie. To jest wprawdzie glownie zadanie dla Andrzeja Krzysztofa Wroblewskiego, ktory ten problem postawil mocno zaraz po Nadzwyczajnym Zjezdzie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w pazdzierniku ubieglego roku, ale na to musicie wszyscy i to jest nakaz Gminy - polozyc jak najwiekszy nacisk. Rownoczesnie wysunac trzeba i takze na glowny plan, projekt ustawy o podwojnym obywatelstwie dla wszystkich, ktorzy kiedykolwiek na terytorium Polski mieszkali i obojetnie, gdzie przebywaja dzis, a ich prawni nastepcy rowniez.

H.K.: - Nie chwycilam jeszcze, czemu to sie staje takie wazne juz w tej chwili.

B.G.: - By kuc zelazo wtedy kiedy gorace. A historia nie zwalnia biegu wtedy kiedy i ja sie kijem pogania. Znala pani prof. Wyke?

H.K.: - Tak, poznalam go osobiscie w Krakowie, poza tym czytalam wszystko co napisal w ksiazkach i periodykach.

B.G.: - Wszystko? Naprawde wszystko? A jego rozmowe historyczno-socjologiczna pod tytulem "Gospodarka wylaczona" tez pani zna?

H.K.: - "Gospodarka wylaczona"? Przeciez on nie zajmowal sie nigdy historia gospodarcza!

B.G.: - Ale sie na tym znal, a rozmowe napisal z osobistej inspiracji Jakuba Bermana i Romana Zambrowskiego. Ogloszona zostala w pierwszym numerze miesiecznika "Tworczosc" z 1945 r. Wyka byl zreszta naczelnym redaktorem tego miesiecznika. Nie bede pani odsylal do biblioteki w SDP na Foksal. Mam ten numer przy sobie, bo jest mi bardzo potrzebny do memorialu dla kilku osob z najwyzszego kregu wladzy ludowej, a i dla tych kilkunastu, ktorzy stoja ponad oficjalnym kregiem wladzy ludowej w Polsce. "Centralnym faktem gospodarczym lat okupacji jest na pewno znikniecie z handlu i posrednictwa milionowej masy zydowskiej. Znikniecie kiedy nie liczyc dzis niedobitkow, definitywne i ostateczne. Natomiast faktem mniej stalym, chociaz rownie waznym, jest proba inercyjnego i automatycznego wejscia zywiolu polskiego na miejsce oproznione przez Zydow. Dlatego nazywam to wejscie automatycznym i inercyjnym, poniewaz caly ten proces, mowiac krotko i brutalnie, mial ze strony wskazujacych na puste miejsce taki obraz: na miejsce nieochrzczonych - ochrzczeni, ale z cala ohydna psychologia kanciarza, handelesa, wyzyskiwacza, psychologia zwiazana z funkcja spoleczna, a nie z przynalznoscia narodowa. Cala radosc polskiego stanu trzeciego sprowadza sie wlasciwie do tej nadziei: nie ma Zydow, wejdziemy na ich miejsce, niczego nie zmieniajac, a wszystko dziedziczac z nalogow, ktore narodowi moralisci uwazali za typowe dla psychiki zydowskiej, ale tym razem bedzie to narodowe cacy i tabu".
Pomine tu, pani Haneczko, ten fragment wywodow Kazimierza Wyki, gdzie zawarta jest obrona zydowskiego stanu posiadania w ekonomice dawnej, przedwojennej Polski. Czytajmy na str. 157:
"Powiedzmy wyraznie: nieszczesciem polskiego zycia gospodarczego nie bylo to, ze wszedzie, od straganu po najwiekszy bank, przodowali w nim Zydzi. Nieszczesciem bylo, ze procesy gospodarczo-handlowe byly u nas wylaczone z moralnej tkaniny zycia panstwowego. Kontaktowali sie z nia tylko podatkiem, a wymykaly sie z niej cyganstwem i przekupstwem".

H.K.: - A nie sadzi pan, panie profesorze, ze ten wlasnie dystan do tego co pan nazwal "tkanina moralna zycia panstwowego" byl wlasnie na reke tym wszystkim, ktorzy w Polsce wladali "od straganu do banku"?

B.G.: - Podzielam pani poglad, ale ja referowalem poglad Wyki, ktory w interesujacej nas materii przechodzi na stronie 158 do sedna swojego wywodu bynajmniej nie o teoretycznym znaczeniu. Potepia mocno Polakow, ze siegneli po spadek po wymordowanych Zydach, acz w potepieniu tym jest ogromna przesada, bo mienie Zydow zrabowali Niemcy.
Nie nasza jednak rzecza jest wydawanie dobrego swiadectwa Polakom. Wyka tez pisze najbardziej dla naszych zydowskich interesow prawidlowo i korzystnie: "wiadomo, ze do kosci zbieraja sie zawsze hieny, nigdy lwy".

H.K.: - Jakie to ladne. Musze zapisac, moze sie przydac.

B.G.: - I dalej, ciagle nieoceniony Kazimierz Wyka: "Ale pytanie znacznie donioslejsze, czy formy, w jakich sie ta eliminacja dokonala i sposob w jaki spoleczenstwo nasze pragnelo i pragnie ja zdyskontowac byly formalnie i rzeczowo do przyjecia? Otoz, chociaz bym tylko za siebie odpowiadal i nie znalazl nikogo, kto by mi zawtorowal, bede powtarzal nie, po stokroc nie. Te formy i nadzieja byly haniebne, demoralizujace i niskie.
Skrot bowiem gospodarczo-moralnego stanowiska przecietnego Polaka wobec tragedii Zydow wyglada tak: Niemcy mordujac Zydow popelnili straszna zbrodnie. My bysmy tego nie zrobili. Za te zbrodnie Niemcy poniosa kare. Niemcy splamili swoje sumienie, ale my - my tez teraz mamy korzysci i w przyszlosci bedziemy mieli same korzysci, nie brudzac sumienia, nie plamiac dloni krwia. Trudno o paskudniejszy przyklad mentalnosci murzynskiej, jak takie rozumowanie naszego spoleczenstwa".

H.K.: - Panie profesorze, alez Wyka nie ma racji. Przeciez spoleczenstwo polskie w calej swojej masie wspolczulo Zydom, a i w miare mozliwosci pomagalo Zydom z narazeniem wlasnego zycia.

B.G.: - Nie jest wazne co bylo, ale to co ma byc. Czytajmy wiec jubilerska wprost precyzje prof. Wyki, ktory dane mu przez Bermana zamowienie wykonal arcykunsztownie i w terminie, juz w pierwszym numerze "Tworczosci": "Formy, jakimi Niemcy likwidowali Zydow spadaja na ich sumienie. Reakcja jednak na te formy spada na nasze sumienie. Zloty zab wydarty trupowi bedzie zawsze krwawil, chocby juz nikt nie zapamietal jego pochodzenia. Dlatego nie wolno pozwolic, by ta reakcja zostala zapomniana, bo jest w niej tchnienie malostkowej nekrofilii.
Mowiac prosciej, jezeli tak juz sie stalo, ze nie ma Zydow w gospodarczym zyciu Polski, to nie bedzie z tego ciagnac korzysci warstwa ochrzczonych sklepikarzy. Prawo do korzysci posiada caly narod i panstwo. Na miejsce zbudowanego handlu zydowskiego nie moze wejsc identycznie, strukturalnie i psychologicznie handel polski, bo wtedy caly proces nie posiadalby najmniejszego sensu. W okresie prowizorium okupacyjnego wszedl za taki handel i sadzi, ze juz sie rozsiadl na wieki wiekow".

H.K.: - To teraz dopiero rozumiem, dlaczego w 1948 r. oglosil Hilary Minc "bitwe o handel" i najpierw puscil z torbami polskich kupcow i rzemieslnikow przy pomocy domiarow podatkowych, a nastepnie upanstwowil wszystko, spoldzielnie praktycznie takze, by Polacy nie handlowali po wieki wiekow!

B.G.: - Tego pani nie moze pamietac. Jest pani za mloda przeciez.

H.K.: - Wtedy w 1948 r. bylam mala dziewczynka, ale o bitwie Minca o handel slyszalam nie jeden raz.

B.G.: - No, to teraz uslyszy pani o niej znowu, ale opowiadac pani nikomu i nigdzie nie bedzie. To jest najwieksza tajemnica. W najblizszym czasie Zydzi powroca do handlu i produkcji w Polsce.

H.K.: - Skad pan wezmie tylu Zydow? Kto da im przedsiebiorstwa?

B.G.: - Kto? A o naszej "Solidarnoci" to juz pani zapomniala? Jeszcze bedzie prosic, zeby Zydzi te przedsiebiorstwa brali.

H.K.: - Jeszcze nie obejmuje wzrokim duszy tej operacji, ale cieszy mnie ona ogromnie.

B.G.: - Jest ustawa o samorzadzie przedsiebiorstw? Jest. Mogla byc dla nas jeszcze lepsza, ale i ta wystarczy. Przewiduje ona, ze moga byc tworzone spolki prywatno-samorzadowe i prywatno-panstwowe? Przewiduje. Co jest potrzebne na rozruch takiej spolki? My wiemy dobrze: pieniadze! A kto ma dzis dobre pieniadze na takie interesy? Moze Polacy? Nie, ja Polakow, jako udzialowcow w zyskach nie widze. Pieniadze dadza Zydzi. Glowe do interesow tez dadza Zydzi. Pytala sie pani skad wezme tylu Zydow. Ano, na szczescie ludu Izraela, juz sa. Przez minionych 38 lat populacja odrodzila sie: w Izraelu, Europie Zachodniej, takze w Zwiazku Radzieckim. Kiedy tylko uchwalimy ustawe o podwojnym obywatelstwie i prawie swobodnego wyboru miejsca zamieszkania oraz podrozowania do Polski tam i z powrotem w zaleznosci wylacznie od checi takiego podwojnego obywatelstwa polskiego, z kadrami do zreprywatyzowanego przemyslu, rzemiosla i handlu nie mamy najmniejszego klopotu. A warsztaty pracy stoja otworem i nawet puste. Oplacilo sie nam doprowadzic je do takiej zalosnej ruiny. W takim stanie beda je nam dawac za darmo i jeszcze calowac w reke, aby byla praca dla Polakow i troche towarow na rynek.

H.K.: - Dlaczego troche?

B.G.: - Bo te zaklady beda pracowaly na eksport.

H.K.: - A jak "Solidarnosc" bedzie zatrzymywac ten eksport na granicy albo w portach?

B.G.: - Jaka "Solidarnosc"? Jak to wszystko sie uda, to cala "Solidarnosc" bedzie kijem naganiala swoich czlonkow, a partyjnych tez, do ostrej roboty, w nadziei, ze samorzad zbliza ja do zyskow na horyzoncie. Te zyski beda, ale jak peczek marchwi przed lbem osla, aby chcial ciagnac ciezki woz.

H.K.: - Panie profesorze, wydaje mi sie, ze pan niezbyt lubi Polakow?

B.G.: - Niezbyt lubie? Takie okreslenie jest niescisle. Ja ich nienawidze.

H.K.: - Ale przeciez pana i pana matke uratowal wlasnie Polak!

B.G.: - To prawda. Stefan Geremek ukrywal nas oboje w Zawichoscie, a pozniej nawet, kiedy bylo juz pewne, ze moj ojciec Borys Lewarow, nauczyciel ze szkolki rabinackiej, zginal w gettcie warszawskim, nawet ozenil sie z moja matka. Nie mniej ja od dziecka musialem ukrywac swoje pochodzenie i nie jeden raz bluznic Przenajswietszemu niech bedzie przez wieki slawione imie Jego, ze stworzyl mnie Zydem. Zreszta czytala pani na pewno pamietniki Emanuela Ringelbluma?

H.K.: - Oczywiscie, przeciez pisalam ksiazke o gettcie warszawskim i bohaterach zydowskiego ruchu oporu.

B.G.: - No to co pewnego razu powiedzieli Zydzi, ktorzy wraz z Ringelblumem ukrywani byli w bunkrze przy ul. Wolskiej? Pamieta pani, pani Haniu?

H.K.: - Tak, pamietam. Mowili: "Nienawidzimy Polakow, bo im teraz jest lepiej niz nam".

B.G.: - No to teraz nie bedzie sie pani zastanawiac, ze caly ruch spoleczny, ktory teraz tworzymy i ozywiamy najrozniejszymi nurtami, ma na celu doprowadzic do takich zmian w strukturze panstwowo-gospodarczej Polski, aby Zydom w Polsce bylo zawsze lepiej niz Polakom. [...]
 

Od redakcji "Glosu Polskiego":

Z doc. Bronislawem Geremkiem, przewodniczacym Rady Programowo-Konsultacyjnej przy KPP "Solidarnosc", a takze kierownikiem Pracowni Historii Kultury Sredniowiecza PAN, rozmawiala Hanna Krell z "Polityki". Wywiad byl gotowy w czerwcu 1981 r. "Polityka" oglosila go 8 sierpnia 1981 r., jednak wylaczyla dla Polakow najwazniejszy fragment, ktory wydrukowalismy. Zapis magnetofonowy calego wywiadu dokonany zostal przez ekipe Radia i Telewizji KPP "Solidarnosc". Odbito 33 numerowanych egzemplarzy kopii tego wywiadu. Otrzymali: Edward Ochab, Jan Karol Wende, Leon Chajn i caly Zarzad Gminy, Centala Propagandowa Gminy: Jerzy Morawski, Wladyslaw Matwin, Artur Starewicz, Michal Hofman, Stefan Bratkowski, Dariusz Fikus, Stanislaw Brodzki, Adam Szaff. Przewodniczacy zespolow 1, 11, III i IV. Kierownicy sekcji RiTV: Gdansk, Wroclaw, Lodz, Katowice, Lublin, Szczecin, Olsztyn, Poznan, Rzeszow, Kielce, Bialystok.
 
 

***************


 


Od M.A.R.K-13:

Wszelkie podkreslenia moje. Tytul pochodzi zapewne od redakcji gazety, ktora ten tekst wydrukowala.

Zalozmy na chwile, ze tekst jest autentyczny. Oznaczaloby to, iz realizacje opisanego tu scenariusza przerwalo i w pewnym stopniu odwleklo wprowadzenie pol roku pozniej stanu wojennego...
Jednak nawet, jesli tekst jest "falszywka", zadziwiajaca jest precyzja, z jaka ten scenariusz wprowadzany jest w zycie obecnie - tj. po roku 1989. Od lat konsekwentnie zgodna polityka rzadow "S", SLD, UW itp. niszczy polski handel przy pomocy nadmiernego fiskalizmu przy jednoczesnym pozwoleniu zachodnim sieciom handlowym na dzialanie w Polsce z pozycji uprzywilejowanej. Nie mam oczywiscie niczego przeciwko zagranicznym supermarketom w Polsce, niedpuszczalnym jednak jest by konkurowaly z handlem polskim jako "rowniejsze" - cieszace sie przywilejami podatkowymi nie posiadanymi przez polskich handlowcow. Jak nietrudno sie domyslic stan ten nie bedzie trwal wiecznie. Przemyslana polityka rzadow za czas jakis (juz po zniszczeniu polskiego handlu) zmusi zapewne zachodnich inwestorow do odsprzedania udzialow w supermarketach inwestorom "socjalistyczno-kapitalistycznym"...
Kolejnym punktem zbieznosci jest niedawna inicjatywa parlamentarna UW w sprawie ustawy o podwojnym obywatelstwie na zasadach powyzej opisanych. Przypadek?


Panstwa komentarze:


Kilka pierwszych komentarzy z Forum "Polityka" Wirtualnej Polski niestety bezpowrotnie zaginelo - obsluga techniczna Forum zrezygnowala z archiwizacji starych listow. Oto, co sam uratowalem w czasie nieco pozniejszym:

List Konrada - "Spozniona odpowiedz dla M.A.R.K.-13 ..."
    Moja odpowiedz - "Przepraszam, ze tak krotko..."
        Odpowiedz Konrada - "watpliwosci ciag dalszy?"
          Moja odpowiedz - "Odp: watpliwosci ciag dalszy?"
              Odpowiedz Konrada - "Odp: watpliwosci ciag dalszy?"
           CD mojej odpowiedzi - "Nowe spojrzenie..."
 


M.A.R.K-13:    Strona "Polityka"    Strona Glowna

 Zagladaj, prosze, co jakis czas, gdyz strona ta jest tworzona na okraglo...


(C) by Adam Kiepul, 1998. All rights reserved.


  1